Radio Białystok | Wiadomości | Białostoccy radni chcą walczyć z dzikami
Ustawienie znaków informujących o zagrożeniu, przeprowadzenie kampanii wśród mieszkańców, a przede wszystkim działania zmierzające do zmniejszenia liczby dzików w Białymstoku. Tego chcą radni z Komisji Samorządności i Bezpieczeństwa i takie wnioski skierowali do władz miasta.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
W tym roku Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Białymstoku przyjęło nieco ponad 20 zgłoszeń dotyczących dzików, w ubiegłym roku - prawie 180. Jednak zdaniem radnego Piotra Jankowskiego nie wynika to z tego, że problemu nie ma.
- Mieszkańcy już nie dzwonią, bo wiedzą, że ten telefon zostanie przyjęty, ale nadal będzie głuchy - uważa Piotr Jankowski.
Dyrektor Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego Andrzej Sitko mówi, że problemem jest to, że Białystok objęty jest czerwoną strefą ASF i odłowionych dzików nie można wywieźć. Dodaje jednak, że są plany na przyszły rok zmierzające do redukcji, poprzez odłowienie z odstrzałem.
Radni skierowali do władz miasta kilka wniosków.
Chodzi m.in. o uwzględnienie w projekcie przyszłorocznego budżetu miasta pieniędzy na kampanię informacyjną skierowaną do mieszkańców czy zwiększenie wsparcia dla Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w zakresie walki z dzikami - mówi przewodniczący Komisji Samorządności i Bezpieczeństwa Paweł Myszkowski.
Radni chcą też, by tam, gdzie pojawiają się dziki ustawiono znaki informujące o zagrożeniu.
Kierowcy skarżą się, że na jezdnię potrafią wbiec tam sarny, dziki, a nawet łosie.
Nie chodzi tylko o brak możliwości polowań, ale też o inne działania, m.in. o wspieranie rolników w walce ze zwierzętami niszczącymi uprawy. Myśliwi interweniują w Ministerstwie Klimatu i Środowiska w sprawie stanu wyjątkowego obowiązującego w ponad 180 miejscowościach na terenie województw podlaskiego i lubelskiego.
Niszczą ogrodzenia, rabatki i straszą białostockich działkowców. Ci nie mają już pomysłów jak walczyć z dzikami. Problem dotyczy m.in. właścicieli działek znajdujących się na terenie rodzinnego ogrodu im. Marii Konopnickiej.