Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | W Suwałkach na łączniku między ulicą Bakałarzewską i Filipowską pojawia się coraz więcej dzikich zwierząt
autor: Marcin Kapuściński
Kierowcy skarżą się, że na jezdnię potrafią wbiec tam sarny, dziki, a nawet łosie.
Dyrektor suwalskiego Zarządu Dróg i Zieleni Tomasz Drejer wyjaśnia, że wszystko przez takie, a nie inne rozmieszenie na obwodnicy miasta wiaduktów dla dzikiej zwierzyny.
- Takie przejście jest tam wykonane w starorzeczu Czarnej Hańczy. Pomiędzy ulicą Filipowską i rzeką. Natomiast na odcinku od trasy filipowskiej do ulicy Bakałarzewskiej takiego miejsca nie wykonano. Zwierzęta nie mają więc którędy przebiec na drugą stronę. Na tym łączniku są ponadto dwa skrzyżowania z drogami gruntowymi i tam zwykle pojawiają się sarny.
Tomasz Drejer przyznaje, że drogowcy nic nie mogą z tym zrobić.
- Możemy jedynie ustawić znaki ostrzegawcze. Trzeba więc uważać na te zwierzęta. Bariera ochronna nie stanowiłaby dla niech żadnej przeszkody. A obowiązek wykonywania ogrodzeń dotyczy wyłącznie dróg ekspresowych i autostrad. Ponadto płot wzdłuż całej ulicy byłby bardzo drogim rozwiązaniem.
Dyrektor Drejer podkreśla, że kierowcy, których auta zostały uszkodzone w wyniku zderzenia z dzikim zwierzęciem, powinni zgłaszać się do Zarządu Dróg i Zieleni.
Sejneński sąd warunkowo umorzył na 2 lata postępowanie wobec Waldemara Sz., oskarżonego o brak opieki nad suką i jej szczeniętami oraz pozostawienie bez pomocy owcy podczas porodu.
Atakują zwierzęta gospodarskie, głównie młode byki, owce, cielaki, ale też i psy.
W dodatku można je spotkać praktycznie o każdej porze dnia i nocy, a także nawet w bardzo ruchliwych miejscach, jak wjazd do Suwałk od strony Augustowa, czy na trasie Suwałki-Sejny.