Radio Białystok | Wiadomości | Białostoccy Radni PiS proponują obniżkę podatku od nieruchomości
Białostoccy radni PiS proponują obniżkę podatku od nieruchomości w mieście, do poziomu stawek sprzed kilku lat. W ich ocenie, budżet Białegostoku by nie ucierpiał, bo planowane inwestycje można byłoby zrealizować ze środków unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy.
Radni powołują się na sygnały od mieszkańców
Radni powołują się na liczne sygnały od mieszkańców - jak to ujęli w apelu do prezydenta Białegostoku zaprezentowanego w czwartek (06.05) dziennikarzom - "niezadowolonych w kwestii wysokich stawek podatku od nieruchomości". Zaapelowali o "podjęcie dialogu i rozpatrzenie propozycji klubu radnych PiS, która ma na celu pomoc mieszkańcom i lokalnym przedsiębiorcom w trudnym czasie epidemii Covid-19".
W apelu radni PiS, którzy są opozycją w białostockiej radzie miasta, zwracają się do prezydenta z prośbą, by - biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą związaną z trwającą pandemią - "dokonał weryfikacji wydatków w budżecie miasta pod kątem ich zasadności", ograniczając te, które można zrealizować w przyszłości, po wykorzystaniu środków z UE. Przedstawili też swoje propozycje obniżek podatków od gruntów i budynków (mieszkalnych oraz m.in. tych, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza), wyliczone albo kwotowo, albo procentowo w relacji do obecnie obowiązujących.
Wydaje nam się, że ta szansa pozyskania pieniędzy z funduszy unijnych będzie dobrym przyczynkiem do tego, by przeanalizować raz jeszcze nasze projekty, myślę o różnego rodzaju inwestycjach w mieście, na które można byłoby wykorzystać te właśnie środki
- mówiła na czwartkowej konferencji prasowej radna Agnieszka Rzeszewska, nawiązując do Krajowego Planu Odbudowy.
Dodała, że w przypadku przedsiębiorców obniżka byłaby "jakąś formą ulżenia ich sytuacji".
Uważamy, że po to jest ta szansa z pieniędzy unijnych z nowej perspektywy budżetowej, żeby część inwestycji poczynić właśnie z tych nowych środków, a te pieniądze, które mamy we własnym budżecie, przeznaczyć m.in. właśnie na tego rodzaju ulgę
- mówiła radna Agnieszka Rzeszewska, wiceprzewodnicząca komisji budżetu i finansów w Radzie Miasta Białystok.
Propozycja PiS sprowadza się do obniżki stawek do poziomu tych sprzed kilku lat. "Obecne stawki są na granicy, lub tuż poniżej granicy stawek maksymalnych z rozporządzenia ministra finansów. Uważamy, że są one bardzo wysokie, jak na warunki Białegostoku" - oceniła Agnieszka Rzeszewska.
Podatek od nieruchomości co roku płacić muszą właściciele i użytkownicy wieczyści nieruchomości. Po ostatniej podwyżce stawek np. za 50-metrowe mieszkanie w Białymstoku opłata wynosi 42 złote i 50 groszy rocznie, a za np. 100-metrowy lokal, w którym prowadzona jest działalność gospodarcza - prawie 2,5 tysiąca złotych.
Wśród propozycji radnych Prawa i Sprawiedliwości są m.in. takie, by podatek od nieruchomości za metr mieszkania, czy domu był niższy od obecnych stawek o 12 groszy za metr kwadratowy (0,73 zamiast 0,85), a w przypadku budynków, w których prowadzona jest działalność gospodarcza o 2 złote i 34 grosze (22,36 zamiast 24,70).
Z argumentacją radnych nie zgadza się Tadeusz Truskolaski
Z argumentacją radnych, by inwestycje finansować z pieniędzy unijnych, a dzięki temu obniżyć podatki, nie zgadza się prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. "Powołanie się na KPO, gdzie samorządy są traktowane w sposób "trzecioplanowy", a już duże miasta są z większości programu "wycięte", gdzie tak naprawdę będziemy mogli pewnie liczyć jedynie na jakieś pożyczki, jeżeli w ogóle, jest absolutnie niepoważne" - powiedział.
"To jest typowy populizm" - mówił prezydent Białegostoku. Zwrócił uwagę, że w uzasadnionych przypadkach miasto zgadza się na ulgi dla przedsiębiorców w trudnej sytuacji. "To nie jest automat, bo to ustawa reguluje kiedy i w jakich okolicznościach można zwolnić z podatku od nieruchomości" - dodał Tadeusz Truskolaski.
Odnosząc się do proponowanej przez PiS obniżki podatku dla mieszkańców ocenił, że chodzi o zmiany "groszowe", które w budżecie miasta będą jednak odczuwalne, bo w sumie mogą to być - jak mówił - setki tysięcy zł. "To nie jest żadna pomoc. To jest pomoc, której nikt nie zauważy, a my zauważymy stratę" - mówił.
Odnosząc się do sytuacji finansowej samorządów w Polsce oszacował, że w ciągu kilku lat stracą one w sumie ok. 20 mld zł poprzez regulacje podatkowe wprowadzane przez rząd.