Radio Białystok | Wiadomości | 520 tysięcy złotych zadośćuczynienia i odszkodowania za zesłanie byłego żołnierza AK do obozu pracy na Syberii
Sąd Apelacyjny w Białymstoku przyznał łącznie 520 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania synowi byłego żołnierza AK, skazanego po wojnie na 10 lat ciężkich robót i pobyt w łagrze. Wnioskodawca domaga się łącznie blisko 23 mln zł, sąd pierwszej instancji przyznał 464 tys. zł.
Wyrok jest prawomocny. Apelacje składały obie strony. Pełnomocnicy wnioskodawcy chcieli wyższego zadośćuczynienia i odszkodowania; prokuratura przede wszystkim domagała się uznania, że stroną jest też Prokuratoria Generalna (reprezentująca Skarb Państwa), która nie brała udziału w postępowaniu w pierwszej instancji, dlatego oskarżyciel publiczny domagał się uchylenia wyroku i zwrotu sprawy sądowi okręgowemu.
Wniosek w tej sprawie dotyczył ponad 22 mln zł zadośćuczynienia i ponad 730 tys. zł odszkodowania. Pełnomocnicy wnioskodawcy zwracali uwagę, że wobec jego ojca, wówczas 21-letniego żołnierza Armii Krajowej z oddziału działającego m.in. w okolicach Sokółki i Kuźnicy (obecne województwo podlaskie), zapadł na początku 1946 roku wyrok za działalność niepodległościową, wydany przez sowieckie organy ścigania i wymiar sprawiedliwości działający na terytorium Polski.
Młody mężczyzna został zesłany do przymusowej pracy w Krasnojarsku na Syberii; w bardzo ciężkich warunkach pracował przy wyrębie lasu. Do Polski wrócił w 1955 roku.
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał zasadność wniosku i jego oparcie w tzw. ustawie lutowej, czyli przepisach z 1991 roku o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Zasądził jednak kwoty dużo niższe od wnioskowanych: 250 tys. zł zadośćuczynienia i 214 tys. zł odszkodowania.
Sąd pierwszej instancji przyjął, że zatrzymanie miało miejsce na początku stycznia 1946 roku. Do Polski mężczyzna wrócił w grudniu 1955 roku, a obóz pracy w Krasnojarsku, w którym przebywał łącznie 107 miesięcy, opuścił rok wcześniej. Uznał, że właściwą kwotą będzie 7 tys. zł za każdy miesiąc pobytu w obozie, co dało prawie 750 tys. zł; wnioskodawcy przyznał trzecią część tej kwoty, biorąc pod uwagę, że zadośćuczynienie przysługiwałoby trzem osobom (żona i córka b. żołnierza AK już nie żyją). Sąd okręgowy nieprawomocnie przyznał też wnioskodawcy 214 tys. zł odszkodowania; to pieniądze za utracone zarobki w czasie, gdy represjonowany był wywieziony na Syberię.
Rozpoznając apelacje Sąd Apelacyjny w Białymstoku w czwartek zwiększył zadośćuczynienie do kwoty 400 tys. zł, ale odszkodowanie obniżył do 120 tys. zł, co dało łącznie 520 tys. zł z odsetkami. Jednocześnie oddalił apelację prokuratury w kwestii udziału w sprawie Prokuratorii Generalnej.
Odnosząc się kwoty zadośćuczynienia na poziomie 22 mln zł sędzia Jacek Dunikowski mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku, że takie kwoty "absolutnie nie zasługują na uwzględnienie" oraz że "obywatele muszą mieć szacunek dla Skarbu Państwa". Ale jednocześnie sąd ocenił, że kwota 7 tys. zł zadośćuczynienia za każdy miesiąc pobytu w obozie to zbyt mało i podniósł tę kwotę do 10 tys. zł.
Sędzia Dunikowski podkreślał, że nie da się precyzyjnie wyliczyć, jakich cierpień doznał ojciec wnioskodawcy na zesłaniu. Mówił, że kwota 10 tys. zł za miesiąc jest stawką porównywalną z innymi tego typu sprawami przed białostockim sądem. "Zdaniem sądu jest ona współmierna do poniesionej szkody" - mówił w uzasadnieniu wyroku. Jednocześnie sąd apelacyjny obniżył kwotę przyznanego odszkodowania.
W oddzielnym postępowaniu o odszkodowanie będzie mogła wystąpić wnuczka byłego żołnierza AK. Chciała ona przystąpić do trwającego już procesu w fazie postępowania apelacyjnego, ale sąd taki wniosek odrzucił.