Radio Białystok | Wiadomości | Inspektorzy WIOŚ nie udowodnili łamania prawa przez białostocką spółkę Lech
Inspektorzy ochrony środowiska nie udowodnili łamania prawa przez białostocką spółkę zarządzającą spalarnią odpadów, bo w zarządzeniu pokontrolnym użyli niewłaściwych sformułowań.
Na wniosek kontrolowanej spółki Lech, Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił część zapisów pokontrolnych Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska dotyczących niezgodnego z prawem przyjmowania odpadów spoza regionu.
- Zdaniem sądu, w zarządzeniu pokontrolnym użyto niewłaściwych i zbyt ogólnych sformułowań, z których nie da się jednoznacznie odczytać co zarzuca się kontrolowanemu i jakie są w tym temacie zalecenia - uzasadniała wyrok sędzia Grażyna Gryglaszewska.
Władze komunalnej spółki Lech, która zarządza spalarnią, kategorycznie zaprzeczają, by w ostatnim czasie spalane tam były odpady ze stolicy. Potwierdzają jedynie, że przed pięciu laty sprowadzono z Warszawy 10 tys. ton tzw. frakcji energetycznej niezbędnej do rozruchu instalacji.
- Cały czas stosujemy się do wszelkich zapisów prawa – komentował orzeczenie rzecznik spółki Zbigniew Gołębiewski. Przypomniał też, że po kontroli WIOŚ, spółkę kontrolował Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, który nie dopatrzył się nieprawidłowości.
Po ujawnieniu zarzutów inspektoratu sprawą zainteresował się Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, który bada, czy doszło do naruszenia warunków pozwolenia zintegrowanego na działalność spalarni odpadów w mieście. Postępowanie się jeszcze nie zakończyło.
Spółka prowadząca białostocką spalarnię odpadów przed sądem administracyjnym kwestionuje ustalenia pokontrolne Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. WIOŚ zarzuca spółce Lech, że niezgodnie z prawem przetwarzała odpady spoza regionu.
Sprawą zwożenia tam odpadów z warszawskiej oczyszczalni ścieków "Czajka" zajmie się sąd. Firma, która zajmowała się rekultywacją pola składowego w Brańsku, nie zgodziła się zapłacić 500 złotych mandatu.
W Białymstoku nie ma procederu sprowadzania odpadów z Warszawy, jedyne były sprowadzone w latach 2015-2016 jako tzw. frakcja energetyczna - oświadczyła w środę (3.05) komunalna spółka Lech, prowadząca białostocką spalarnię. To odpowiedź na zarzuty, że w jej działalności są nieprawidłowości związane m.in. z naruszeniem warunków wykorzystania tej instalacji.