Radio Białystok | Gość | Robert Król [wideo] - zastępca dyrektora NASK
"Są grupy, które mają za zadanie wniknąć, przebrać się za mieszkańca danego miasta, udawać osobę, która jest z tej społeczności i uderzyć znienacka, od środka, by szerzyć dezinformację" - mówi Robert Król.
W polskim internecie w ostatnich tygodniach nasiliła się działalność "ruskich trolli" - alarmują eksperci. Rozsiewają oni fakenewsy, szerzą dezinformację. Wszystko to po to, by w czasie wywołanej przez Rosję wojny na Ukrainie, skłócić Polaków z Ukraińcami, a także Polaków między sobą. Jak rozpoznać fałszywe konta i kto się za nimi kryje? Między innymi o tym z zastępcą dyrektora Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej Robertem Królem rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Dużo przestrzegamy w ostatnich dniach przed "ruskimi trollami", fakenewsami i dezinformacją. Jeżeli mamy walczyć z wrogiem na wojnie informacyjnej, bo o niej też się mówi, to warto byłoby tego wroga poznać, więc powiedzmy, kim są aktywni w ostatnich dniach "ruscy trolle"? Czy są to osoby, które siedzą przed komputerami w Polsce czy w Rosji, a może w ogóle to osoby, które nie istnieją, a są to na przykład kreacje systemów komputerowych?
Robert Król: To są wszystkie te elementy na raz. Tak jak na wojnie mamy różne zestawy wyspecjalizowanego sprzętu czy wyspecjalizowanych osób, które albo walczą karabinami, albo latają helikopterami, albo obsługują wyrzutnie rakiet, ale też są grupy, które mają za zadanie wniknąć, przebrać się za mieszkańca danego miasta, udawać osobę, która jest z tej społeczności i wnikając w tę społeczność uderzyć znienacka, od środka. To samo dzieje się w internecie. Mamy wyspecjalizowanych ludzi w socjotechnikach, którzy rozumieją, jak działa ludzki umysł, czego on się obawia, czego poszukuje i szukają osób, które są podatne na komunikaty, które oni wysyłają, tworząc grupę, jednocząc. Ta grupa, która się jednoczy, przekazuje już wtedy nieświadomie tę dezinformację dalej. To jest bardzo skomplikowany mechanizm, ja go porównuję do ognia i kartki papieru, która jest nasączona parafiną. My, uczestnicy tej dyskusji w internecie, jesteśmy taką kartką z parafiną i te trolle, o których mówimy, starają się ten ogień wzniecić i nas zapalić do dyskusji, zapalić do obaw, zapalić w nas strach.
To są obywatele Polski czy obywatele Rosji?
Jeśli mówimy o tym, gdzie to się zaczyna, to jest mieszanka, bo oczywiście ukryci są obywatele Rosji, co można poznać po stylu ich pisania, po wypowiedziach.
Znający język polski.
Znający język polski, ale popełniający błędy. Natomiast są też obywatele polscy, którzy działają pod tym wpływem.
Co do tych systemów komputerowych... rozumiem, że to są również jakieś boty, które działają.
Social media są tak skonstruowane, że im więcej polubień, im więcej udostępnień, tym dana treść jest według algorytmu platform social mediowych atrakcyjniejsza. Więc adwersarze z jednej strony uruchamiają dyskusje czy publikują informację, a z drugiej strony mają zestaw kont, które bezmyślnie, bo to są maszyny, lajkują, udostępniają dalej, tworząc dla takiej platformy jak Facebook czy inne taką poświatę tego, że to jest treść atrakcyjna, a w związku z tym wyświetlmy ją jak największej liczbie osób.
Gdzie działają trolle? Wspomniał pan o mediach społecznościowych. Podejrzewam też, że na portalach internetowych, chociażby w komentarzach pod artykułami.
Właściwie na każdym z tych pól, chociaż najbardziej takie niebezpieczne zjawisko obserwujemy w social mediach, gdzie jest najwięcej osób, które czytają, interesują się. Im najłatwiej jest podawać te informacje dalej. Na przykładzie zjawiska, które dotyczy informacji o Kasi z Ząbek. Kasia z Ząbek jest przykładem akcji dezinformacyjnej. Pojawia się informacja, że kolega od koleżanki usłyszał, że Kasia nie mogła dostać się do szpitala, bo jej miejsce zajęły osoby z Ukrainy i odmówiono jej pomocy. W różnych miejscach w internecie pojawiają się kolejne postacie, którym odmówiono wsparcia. Ten fake news było o tyle łatwo zdemontować, że pojawiała się informacja razem z tymi postami, o który szpital chodzi. Wystarczyło zadzwonić do tego szpitala, zapytać o tę sytuację, zapytać w ogóle o przyjmowanie osób pochodzących z Ukrainy czy obywateli Polski. Dowiadujemy się, że to jest po prostu nieprawda. Natomiast to jest próba pobudzenia w nas niepokoju związanego z funkcjonowaniem polskiej służby zdrowia. I tak działa ten mechanizm dezinformacyjny, szuka miejsc, w których można pobudzić niepokój społeczny, próbując zrobić taką wyrwę w naszej jedności.
W jaki sposób uwiarygadniają się trolle w mediach społecznościowych? Czy w jakiś sposób próbują stworzyć wrażenie wiarygodnego konta, wiarygodnej informacji? Mówi się o tym, że niektóre konta i profile trolli "hodowane" były już od czasów pandemii, a później "dojrzewały" w czasie kryzysu migracyjnego.
Zaobserwowaliśmy takie zjawisko, konta internetowe, które jeszcze chwilę temu mówiły o tym, że pandemia nie istnieje albo że jest to globalny spisek, dzisiaj już nie mówią o pandemii, dzisiaj mówią o sytuacji związanej z wojną na Ukrainie. To są konta czasem z imienia i nazwiska, ale osoby fikcyjne, nieistniejące, a bardzo często są to konta z wymyślonym nickiem, bez zdjęcia profilowego. To jest oczywiście wskazówka, natomiast to nie jest warunek wystarczający, to znaczy są w internecie konta, o których wiemy, że systematycznie publikują nieprawdziwe informacje, a jednocześnie wyglądają jak prawdziwi ludzie.
Ilu trolli może być w polskim internecie?
To jest bardzo trudne do policzenia, natomiast widzimy systematyczną aktywność około 220 kont. Ich ich aktywność również zgłosiliśmy do platform, na których publikują. Gdyby 220 kont przestało publikować, to mielibyśmy praktycznie brak propagandy w polskim internecie.
Czy są to tylko fałszywe profile w mediach społecznościowych? Czy zdarzają się też prawdziwe osoby? W internecie zauważam na przykład dużo filmików nagrywanych przez domorosłych ekspertów bez imienia, bez nazwiska, którzy powielają zebrane fake newsy i sieją dezinformację. To są też trolle czy to już jest niestety kolejne pojęcie "pożyteczni idioci"?
Całą strategię dezinformacyjną można też utożsamiać z cebulą. Cebula ma warstwy i gdzieś jest środek, który inicjuje jakąś dyskusję, a następnie znajdują się osoby, które po prostu w to uwierzyły. Powiedział pan "pożyteczni idioci" - to jest określenie, które pojawia się w literaturze tego zjawiska, to są osoby, które po prostu uwierzyły w to, co te trolle piszą i propagują to dalej. To jest bardzo niebezpieczne zjawisko. My namawiamy i prosimy o to, żeby zanim takie filmiki się nagra, zanim puści się taką informację dalej, żeby to sprawdzić samemu, zweryfikować, zadać pytanie temu kontu, który publikuje informacje, skąd on to wie, bo być może nie powinniśmy wierzyć w to, że cioci taty kolegi coś jej się wydarzyło.
Właściwie może powinniśmy od tego zacząć, ale jaki jest cel działania trolli w Polsce? Odwrócenie uwagi od prawdziwych wydarzeń na Ukrainie czy przedstawienie fałszywego obrazu, skłócenie Polaków z Ukraińcami?
Antagonizmy, dokładnie tak. Widzimy dwie strategie. To znaczy jedna nastawiona na naród ukraiński, skierowana w stronę próby podzielenia Polaków na obóz wspierający i obóz przeciwny pomocy Ukrainie. To im się oczywiście nie udaje, ale to nie znaczy, że nie próbują. Druga strategia jest nastawiona na niepokoje społeczne, na pokłócenie nas między sobą, na przykład wskazując na to, że zabraknie pieniędzy albo zabraknie miejsc pracy dla Polaków, albo zabraknie paliwa na stacjach. To są próby sprawienia, że my wewnętrznie, my Polacy, zaczniemy się bać tej wojny, a w związku z tym nabierzemy do niej dystansu. Sytuacja jest bardzo delikatna. Każdy z nas może obawy o to, co dalej, natomiast siła nasza tkwi w jedności.
Zachęcamy do tego, by myśleć i weryfikować informacje przeczytane w internecie. Dziękuję bardzo za rozmowę.