Radio Białystok | Gość | prof. Piotr Marek Radziwon - dyrektor RCKiK w Białymstoku
Jeden z większych problemów tego leczenia, to stwierdzenie czy w osoczu danego pacjenta jest wystarczająca ilość przeciwciał neutralizujących koronawirusa - mówi prof. Radziwon.
Osocze ozdrowieńców ma być aplikowane chorym na COVID-19. Takie badania rozpocznie Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku. O tym z jego dyrektorem prof. Piotrem Markiem Radziwonem rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Stara metoda - nowa choroba, dlaczego powracamy do tego sposobu leczenia?
prof. Piotr Radziwon: Po pierwsze, bo nie wszystkie stare metody są złe. Akurat w tej sytuacji, gdy nie mamy swoistego leku, gdy nie mamy jeszcze szczepionki te stare metody mogą się okazać bardzo pomocne, jeśli nie tak samo skuteczne, jak inne sposoby leczenia, które w tej chwili stosujemy i nadal nie wiemy co z tego będzie najlepsze.
Ale liczba ozdrowieńców jest stosunkowo niewielka, także ta metoda będzie też zastosowana dla niewielkiej liczby chorych.
No niestety, na dzień dzisiejszy tych ozdrowieńców jeszcze dużo w naszym kraju nie ma, będą będą stopniowo nam przybywać, Na to liczymy, że ci którzy już wyzdrowieli jednak będą chcieli oddać osocze i podzielić się tymi cennymi przeciwciałami, które wytworzyli.
A jak pan komentuje taką informację, że nie każdy ozdrowieniec ma odpowiednią odporność, ma odpowiednią ilość antygenów.
Zdecydowanie tak. Jest to jeden z większych problemów tego sposobu leczenia. Mianowicie zanim takie osocze byśmy przekazywali do leczenia pacjenta, musimy stwierdzić właśnie czy w tym osoczu jest wystarczająca ilość tych przeciwciał, które neutralizują wirusa. Te badania są niestety bardzo skomplikowane, wymagają materiału biologicznego, jesteśmy w trakcie sprowadzania tego materiału ze Stanów Zjednoczonych i taką metodę musimy tutaj ustalić, ponieważ nie ma gotowego testu na to.
Jaki jest ten próg kiedy osocze leczy, a kiedy jeszcze nie leczy?
Tym, co jest dostępne w doniesieniach naukowych z sukcesem leczyło osocze, w których tych przeciwciał miano było 1 do 640 bądź 1 do 320, ale generalnie jest również sprawa dawki - jeżeli osocze zawiera nieco mniej przeciwciał, to wówczas należy go przetoczyć po prostu więcej.
A co oznaczają te jednostki, które pan profesor przytoczył?
Miano to jest określane jak najmniejsze rozcieńczenie osocza, jeszcze potrafi zneutralizować 50% wirusa.
Ale na tym etapie, na którym Polska jest, to będą badania wstępne czy już próba podawania jednak tego osocza chorym?
Gwoli uściślenia, to opracował zespół, który był powołany przez Narodowe Centrum Krwi i wszystkie centra krwiodawstwa zostały w to włączone. Także w każdym miejscu w Polsce jeśli jest ozdrowieniec będzie mógł się zgłosić do najbliższego Centrum Krwiodawstwa, te osocze zostanie przygotowane do przetoczenia i przebadane w kierunku przeciwciał i wówczas to już reszta zależy od lekarzy bezpośrednio leczących pacjentów. Gdyż można je stosować na trzy sposoby: pierwszy to jest taki, którym będzie ono stosowane w badaniach naukowych, które będą wnosiły coś do wiedzy na temat leczenia osoczem ozdrowieńców, drugi sposób to są po prostu leczenie i badania obserwacyjne czy jest ono skuteczne i trzecie, które być może na samym początku będzie jeszcze występowało, wówczas gdzie będziemy mieli osocze i nie zdążymy go jeszcze przebadać, a pacjent będzie w bardzo ciężkim stanie i lekarz zdecyduje się na taki krok, że przetoczy te osocze zanim my będziemy wiedzieć, ile dokładnie tych przeciwciał neutralizujących w nim jest. Takie trzy sposoby leczenia są możliwe, tu będziemy w kontakcie z lekarzami leczącymi tak, żeby dobrać jak najbardziej optymalny sposób zużycia tego osocza, którego nie będzie za wiele.
Kiedy rozpoczniecie poszukiwanie ozdrowieńców, pozyskiwanie, bo adresy teoretycznie są, także kontakt powinien być w tej sytuacji raczej ułatwiony.
Tak, już rozpoczęliśmy poszukiwania, minister zdrowia udostępnił nam dostęp do rejestru chorych na COVID, następnie możemy mieć dostęp do eWUŚ, czyli tego systemu prowadzonego przez Narodowy Fundusz Zdrowia i aktywnie będziemy również kontaktować się z lekarzami, którzy leczą chorych tak, żeby mieć te dane jak najświeższe.
Ta akcja w naszym województwie również będzie realizowana?
Tak, jak najbardziej. Wszyscy lekarze dostali stosowne już instrukcje, informację, działamy już od rana.
Ja bym miał tutaj gorący apel, żeby ci którzy już wyzdrowieli, którzy mają dwa ujemne wyniki testów potwierdzających to wyzdrowienie, żeby kontaktowali się z najbliższym Centrum Krwiodawstwa, akurat w naszym województwie z centrum w Białymstoku, ale telefonicznie, żeby nie przychodzili, żeby to nie był pierwszy krok przyjście do nas, tylko najpierw rozmowa telefoniczna. Dlatego, że są pewne kryteria, które wykluczają niestety część ozdrowieńców z bycia dawcą tego osocza.
Jakiego rodzaju to kryteria?
Te osoby, które w przeszłości miały przetaczaną krew, kobiety które były w ciąży - to takie dwa główne przeciwwskazania.
A kwestia zakażenia czy zapalenia wątroby?
Wszystkie kryteria, które musi spełniać nasz normalny dawca krwi, czy jej składników. To będzie ustalane w tej rozmowie telefonicznej tak, żeby niepotrzebnie nie fatygować takiej osoby do centrum.
Związek pomiędzy grupą krwi a zachorowaniami - pojawia się wiele teorii, że są grupy krwi czy osoby z odpowiednią grupą krwi bardziej odporne, inne mniej odporne.
Też tak czytałem właśnie w doniesieniach, że ci którzy mają grupę A są najbardziej wrażliwi, a ci z grupą 0 mają mieć najłagodniejszy przebieg choroby.
Czym to jest podyktowane?
Trudno powiedzieć. Być może konstelacja antygenów grupowych krwi ma pewien związek z tymi miejscami, do których ten wirus może się wiązać z krwinkami, trudno mi powiedzieć. Tego naukowcy nie wyjaśnili, to są tylko obserwacje retrospektywne w przebiegu chorych na dużej liczbie chorych właśnie w Chinach.
Czyli analiza tych, którzy zachorowali z grupą krwi, takie badania statystyczne w gruncie rzeczy.
Takie retrospektywne właśnie, jaki był przebieg choroby, jak długo trwała choroba, ile osób zmarło i do tego została skorelowana grupa krwi. Badanie naukowe samego wirusa i kontaktu jego z krwinkami czerwonym o określonych grupach.
Czekamy zatem na ozdrowieńców, żeby można było pobrać osocze. Ale zostawiajac pandemię na boku, to jak jest z normalnymi zapasami krwi, bo przecież życie toczy się także mimo koronawirusa.
Oczywiście mamy tutaj dwa czynniki. Pierwszy czynnik to jest ten, że szpitale bardzo zmniejszyły zużycie krwi, bo zatrzymały wiele procedur planowych, które nie były pilne, a wymagałyby krwi, w związku z tym zużycie tej chwili mamy mniejsze. Ale z drugiej strony również zauważyliśmy, że w tym ostatnim tygodniu mniej dawców oddawało krew, co akurat nie wpłynęło znacząco na wysokość naszych zapasów, bo w jakiś sposób to korelowało ze sobą, także na razie mamy magazyny, które pozwalają nam spokojnie pracować i zaopatrywać tych, którzy krew w tej chwili potrzebują.
Której grupy krwi brakuje?
Ta grupa ratunkowa tak zwana, jak my ją nazywamy, czyli grupa 0, ponieważ krwinki tej grupy możemy dawać każdemu, który nawet nie ma oznaczonej grupy krwi, Ta grupa zawsze jest zużywana w większym odsetku niż wynosi to odsetek dawców, który statystycznie się do nas zgłasza, skąd też dawcy z grupą 0, zawsze są przez nas gorąco zapraszani i nawet często dość w normalnym czasie dzwonimy do nich i aktywnie prosimy żeby przyszli, bo ciągle ten zapas nie jest największy.