Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Czy zamiast wprowadzania strefy wolnej od dymu w suwalskich szkołach potrzebny jest większy nadzór?
autor: Marcin Kapuściński
To kontrpropozycja radnych z komisji oświaty i wychowania na projekt uchwały, aby taki zakaz funkcjonował pod placówkami mieszczącymi przy ulicy Sejneńskiej.
Przeciwko temu pomysłowi opowiedziała się trzech z pięciu jej członków. Zdaniem radnej Marioli Karpińskiej, to nie policja i straż miejska, a nauczyciele powinni pilnować młodzieży.
Jeżeli dzieci w ciągu dnia wychodzą na chodniki przy ulicach, to co się w suwalskich szkołach dzieje? Skoro my jako rada musimy podejmować uchwały, aby komendant straży miejskiej pełnił obowiązki nauczyciela dyżurującego oraz dyrektora. Przecież uczniowie w tym czasie powinni być pod opieką wychowawców.
Pomysłu bronił jego inicjator - radny Marek Zborowski-Weychman. Uważa on, że dzięki egzekwowanemu przez mundurowych zakazowi, młodzież będzie bała się palić na chodnikach przed budynkami szkół.
Jeżeli jest przerwa i wychodzi 300 osób naraz, to nie wiemy, którzy uczniowie idą na papierosa, a którzy skończyli lekcje i kierują się do domu. Sprawdzić ich przez minutę, którą od dzwonka zajmuje im dotarcie do wyjścia, to jest praktycznie nierealnym. Nie da się ustalić, czy młodzież przechodzi z budynku do budynku z lekcji na lekcje, czy chce pójść gdzieś „na spacer” w sąsiedztwie ulicy.
Negatywna opinia komisji nie jest jeszcze wiążąca. Ostateczną decyzję w sprawie zakazu palenia radni podejmą podczas sesji w ostatnią środę miesiąca.
Choć wszyscy dostrzegają problem z paleniem papierosów pod szkołami mieszczącymi się przy ulicy Sejneńskiej, to w ubiegłym roku suwalska policja nie odnotowała tam żadnej interwencji. Dlatego, że nie było zgłoszeń konkretnych przypadków.
- Nie bardzo rozumiem ideę powstania w radzie miejskiej nowego klubu - mówi Marek Zborowski-Weychman.