Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Coraz większe zezwierzęcenie - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Na obrzeżach Suwałk wilki zagryzły psa. Żubry z Puszczy Augustowskiej wybrały się z kolei na wycieczkę i zniszczyły uprawy rolnikom z gminy Lipsk. Łosie łażą po drogach, powodując co jakiś czas śmiertelne wypadki. A mamy jeszcze bobry, co to swoje talenty do budowania tam wykorzystują tak, żeby ludziom jak najbardziej zaszkodzić. Złośliwe bestie po prostu.
Czy ktoś chce, czy nie chce, to w północnej części województwa podlaskiego panuje coraz większe zezwierzęcenie. I nie chodzi mi bynajmniej o to, co od czasu do czasu dzieje się na ulicach, czy w ogóle w życiu publicznym. Eksperyment, by odtwarzać ginące gatunki przebiega zgodnie z planem. Pełny sukces będzie pewnie wtedy, kiedy człowiek nie odważy się wyjść z domu, albo wyjechać na drogę.
Wilki, to, że się tak wyrażę, hit tego sezonu. Jest ich tyle, ile jeszcze nie było. No i bezczelne zrobiły się straszliwie. Ciekawe, do jakiego poziomu ta bezczelność dojdzie.
O ile jednak jakieś wilki były niemal zawsze, a teraz jedynie zaczęły się mnożyć na potęgę, o tyle żubry w tę część regionu sprowadzono specjalnie. Taka zabawa naukowców. Doskonale pamiętam, jak dobrych kilka lat temu protestowali przeciwko temu augustowscy samorządowcy. Obawiali się, że na dzikim zwierzęciem nikt nie będzie w stanie zapanować i jak przyjdzie mu do łba, by pójść w szkodę, to pójdzie. No i poszło.
I tak jednak najmocniejsze, przynajmniej politycznie, są łosie. I Platforma Obywatelska połamała sobie na nich zęby, i Prawo i Sprawiedliwość. Bo już z 10 lat temu mówiło się, że tych zwierząt jest za dużo. Nikt jednak nie odważył się wydać zgody na odstrzał. Przez chwilę, w 2017 roku, chciał to zrobić ówczesny minister środowiska, ale szybko zmienił wcześniejszą decyzję. Bo zrobiła się straszna burza.
W obronie dzikich zwierząt najczęściej stają ci, którzy widzieli je tylko w zoo, albo w telewizorze ustawionym w warszawskim mieszkanku, a nie na drodze, przy budzie domowego psa, czy na stratowanym polu. Ale co tam! A gdzie ta Suwalszczyzna w ogóle jest?
W ramach tych wszystkich eksperymentów brakuje jeszcze tylko jednego – coś należałoby zrobić z mieszkańcami, gdyż ewidentnie tym zwierzakom przeszkadzają.