Powodem dymisji dyrektora WPN była sytuacja po awarii suwalskiej oczyszczalni ścieków - potwierdza ministerstwo

Do tej pory Ministerstwo Środowiska nie podawało przyczyn odwołania. W czwartek (14.02) rzecznik ministerstwa powiedział nam, że zachowanie byłego już dyrektora w lipcu ubiegłego roku rodzi poważne zastrzeżenia.

Do Czarnej Hańczy wpłynęło 2,5 mln litrów nieczystości. Co w tym przypadku było dla nas ważne? Zadaniem dyrektora parku narodowego jest przede wszystkim ochrona środowiska i reagowanie, gdy pojawia się ewentualne zagrożenie. Opinia dyrektora, że ta ilość nieczystości nie spowodowała żadnego zagrożenia, bo pracownicy pływali po jeziorze i stwierdzili, iż nic się nie stało, a wiele tysięcy ryb zmarło z tego powodu, jest dla nas wątpliwa - komentuje Aleksander Brzózka.

Rzecznik przypomina, że oficjalny komunikat o braku zagrożenia dyrektor WPN wydał pod wpływem właścicieli obiektów turystycznych, a nie dysponował w tym czasie żadnymi badaniami jakości wody. 

Pytaliśmy też, dlaczego Jarosława Borejszę zdymisjonowano dopiero pół roku po awarii w suwalskiej oczyszczalni.

Dla wielu ten czas mógł być za długi, a dla innych za krótki na podjęcie takiej decyzji. Pamiętajmy przy tym, że minister musiał zapoznać się ze wszystkich argumentami i je przeanalizować. A poza tym, ma też wiele innych spraw, na które musi reagować - dodaje.

Przeciwko decyzji o odwołaniu dyrektora Borejszy zaprotestowali m.in. pracownicy wigierskiego parku oraz jego rada naukowa. Rzecznik resortu przyznaje, że protesty te do ministerstwa dotarły, ale na zmianę decyzji nie wpłyną. Przypomina jednocześnie o trwającym do 26 lutego naborze na stanowisko nowego dyrektora Wigierskiego Parku Narodowego. 

| red: sk