Rolnicy z gminy Suwałki uważają, że zostali oszukani przez urzędników

Rolnik ze wsi Kukowo Wojciech Konopko podkreśla, że on i jego o sąsiedzi o niekorzystnych zmianach dowiedzieli się przypadkiem. 

- Na polach komisje oszacowały straty na 70-80 procent. Gdy kilka dni później w urzędzie podpisywaliśmy protokoły, nikt nas nie poinformował, że stawki zostały zmniejszone. Odbywało się to w pospiechu i bez szczegółowych informacji. 

W Bakałarzewie lub Filipowie nie było takich problemów. Sekretarz gminy Suwałki Zbigniew Mackiewicz dziwi się, że rolnicy swoich uwag nie zgłaszali w czasie podpisywania protokołów. Jego zdaniem, wpływ na niższe wyceny miały wytyczne przedstawione przez urząd wojewódzki. Nie wie też, dlaczego w sąsiednich gminach było inaczej. 

Sytuacją zdziwiony jest również kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Suwałkach Wiesław Anielak. To jego pracownicy wraz z gminnymi urzędnikami uczestniczyli w szacowaniu strat. 

- Jeżeli komisja na polu oszacowała 70 procent, to tyle powinno być w protokole. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z błędami. Trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby wyjaśnić sytuację i ją naprawić. 

Rolnicy mają podejrzenia, że za takimi działaniami może kryć się próba zniechęcenia ich do rządu PiS. W instytucjach rolnych oraz w Urzędzie Gminy Suwałki przeważają bowiem zwolennicy PSL. Zapowiadają też, że na działalność komisji suszowych złożą skargę do Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego.