Radio Białystok | Wiadomości | Białostocki sąd skazał jednego z mężczyzn oskarżonych o napad na właściciela kantoru
Jeden z oskarżonych - skazany, drugi - uniewinniony. To wyrok w sprawie napadu na właściciela kantoru w Białymstoku. Chodzi o wydarzenia, do których doszło w maju 2019 r. przy ul. Grażyny.
3,5 roku więzienia i uniewinnienie - taki wyrok zapadł w piątek (11.03) przed Sądem Rejonowym w Białymstoku w procesie dwóch mężczyzn oskarżonych o napad na właściciela kantoru w Białymstoku i kradzież ok. 150 tys. zł w różnych walutach. Wyrok jest nieprawomocny.
Prokurator domagał się dla obu oskarżonych po siedem lat więzienia za rozbój z użyciem gazu. Jeden z nich przyznał się do udziału w przestępstwie i przeprosił; chciał nadzwyczajnego złagodzenia kary. Drugi wszystkiemu zaprzeczał i chciał uniewinnienia.
Chodzi o wydarzenia, do których doszło w maju 2019 r. przy ul. Grażyny w Białymstoku. Napastnicy zaatakowali pokrzywdzonego gazem, pobili i zabrali plecak. W czasie szarpaniny i ucieczki część pieniędzy rozsypała się. W plecaku były złotówki, funty brytyjskie, dolary i ruble - według aktu oskarżenia - łącznie w złotych 130 tysięcy.
Po wyjściu ze szpitala pokrzywdzony zadeklarował, że było tam nawet więcej (podał inną kwotę w dolarach), bo ok. 150 tys. zł. I sąd przyjął w wyroku, że w sumie była to równowartość 156 tys. zł.
Sporą część pieniędzy odnaleziono w dwóch mieszkaniach, jeden z oskarżonych - skazany w piątek 27-latek - w procesie przyznał się i wyraził skruchę; twierdził, że motywem jego działania była chęć zdobycia pieniędzy, by pomóc matce, która miała długi. W trakcie procesu dobrowolnie zapłacił też pokrzywdzonemu 50 tys. zł.
Sąd w wyroku nakazał mu zapłacić jeszcze różnicę strat właściciela kantoru, czyli 52,1 tys. zł; skazany ma też zapłacić mu 10 tys. zł zadośćuczynienia.
Drugi z oskarżonych, 50-latek, zaprzeczał, by brał udział w tym rozboju. Policja znalazła przy nim kluczyki od wypożyczonego samochodu, którym napastnicy uciekli. Mężczyzna twierdził, że znajomy dał mu te kluczyki, by je przechował.
Uzasadniając wyrok sędzia Marcin Kęska zaznaczył, że z ustaleń śledztwa wynika, iż sprawców było trzech; dwie osoby zostały oskarżone, trzecia nie została zidentyfikowana do dziś. Mówił, że sprawstwo jednej z tych dwóch osób zostało udowodnione, ale w przypadku drugiego z mężczyzn wiadomo jedynie, że był w samochodzie użytym w napadzie, ale nie udało się ustalić, kiedy to było.
Sędzia Kęska wyjaśniał, że nie ma żadnych dowodów, które potwierdziłyby obecność 50-latka w miejscu napadu (np. materiału genetycznego, zeznań świadków, sam pokrzywdzony nie rozpoznał go, a napastnika opisał inaczej) i - jak to ujął - "mamy ciąg poszlak, który się kończy na samochodzie". Wobec tych wątpliwości sąd tego oskarżonego uniewinnił.