Radio Białystok | Wiadomości | W białostockich żłobkach będzie mniej miejsc, niż chętnych - miasto przygotowuje kryteria przyjęć
W białostockich żłobkach zabraknie miejsc dla części dzieci, których rodzice deklarują powrót pociech do placówek po ich otwarciu - poinformował we wtorek prezydent miasta Tadeusz Truskolaski. W przedszkolach sytuacja jest lepsza, ale niektóre dzieci mogą trafić do innych placówek, niż dotąd.
Według obecnych założeń miejskie żłobki i przedszkola w Białymstoku będą zamknięte do 24 maja, czyli podobnie jak - według obecnego stanu - szkoły. Placówki przygotowują się już jednak do planowanego otwarcia z dniem 25 maja, z zastosowaniem wymogów związanych z pandemią koronawirusa.
Miasto poprosiło rodziców dzieci o deklarację, czy są zainteresowani posyłaniem swoich pociech do miejskich żłobków i przedszkoli po ich otwarciu, czy może jednak zamierzają jeszcze na jakiś czas pozostawić je w domu, czy w inny sposób zapewnić im opiekę.
Jak podał prezydent Truskolaski na wtorkowej wideokonferencji prasowej, biorąc pod uwagę kryteria związane z epidemicznym bezpieczeństwem dzieci w placówkach, w przedszkolach które prowadzi miasto Białystok, będzie dostępnych nieco ponad 4 tys. miejsc (w normalnych warunkach jest to 9,5 tys. miejsc). Akces zgłosili rodzice ok. 3,5 tys. dzieci. Prezydent zwracał uwagę, że choć w skali miasta miejsc jest ok. 600 więcej, niż chętnych, to w osiemnastu placówkach zgłoszonych dzieci jest więcej, niż miejsc.
Jak podał, trudniejsza jest sytuacja w żłobkach; miasto może w nich utworzyć 414 miejsc, przy czym rodzice zgłosili 675 dzieci.
Truskolaski mówił, że decydując o przyjęciach, miasto będzie działało dwukierunkowo. W pierwszym rzędzie weźmie pod uwagę wytyczne rządowe, dotyczące preferowania dzieci rodziców, którzy zawodowo są bezpośrednio związani z walką z pandemią koronawirusa. Jeśli te kryteria nie wystarczą i nadal liczba dzieci będzie przewyższała liczbę miejsc, samorząd będzie chciał wypracować własne dodatkowe kryteria pierwszeństwa w dostępie do opieki żłobkowej.
"Na pewno nie będzie obowiązywała zasada kto pierwszy, ten lepszy" - zapewniał zastępca prezydenta miasta Rafał Rudnicki.
W przypadku przedszkoli rodzicom, których dzieci nie dostaną się tam, gdzie dotąd miały miejsce, będą proponowane inne placówki.
Po zakończeniu przygotowań miasto chce zwrócić się do sanepidu o kontrolę placówek i ocenę, czy są one gotowe do pracy w nowych wymogach sanitarnych. Chce też zwrócić się do wojewody podlaskiego o zapewnienie dodatkowych środków do ochrony pracowników i dzieci w przedszkolach i żłobkach.
Truskolaski podał, powołując się na wyliczenia magistratu, że tygodniowy koszt zapewnienia środków ochrony (nie licząc płynów do dezynfekcji) dla żłobków i przedszkoli w mieście, to ok. 120 tys. zł.