Radio Białystok | Wiadomości | Początek procesu apelacyjnego Czeczena skazanego za ranienie nożem dwóch mieszkańców Łomży
Zapewnia, że to był atak na tle narodowościowym i musiał się bronić. 27-letni Czeczen, który w Łomży zranił nożem dwie osoby, nie zgadza się z wyrokiem skazującym.
Sąd pierwszej instancji wymierzył Czeczenowi karę czterech lat więzienia. W Białymstoku rozpoczął się proces apelacyjny. Sąd uznał, że trzeba przesłuchać jeszcze jednego świadka. Skierował też oskarżonego na badania psychiatryczno-psychologiczne.
Prokuratura zarzuciła 27-latkowi narodowości czeczeńskiej, który mieszkał z rodziną w Łomży, działanie z zamiarem bezpośrednim i usiłowanie zabójstwa jednej osoby, która doznała poważnych ran oraz spowodowanie lżejszych obrażeń u drugiej.
Uderzył rowerem w samochód
Zdarzenie miało miejsce w kwietniu 2014 roku, przy jednym z łomżyńskich sklepów. Według ustaleń prokuratury, doszło do wymiany zdań, bo Czeczen uderzył rowerem w zaparkowany tam samochód. Jak wynika z aktu oskarżenia, siedziało w nim czterech mężczyzn. Gdy jeden z nich wysiadł i zwrócił rowerzyście uwagę, ten miał bez słowa wyjąć z kieszeni nóż i zaatakował, zadając cztery ciosy. Zaatakował nożem też drugiego z mężczyzn z auta, po czym zaczął uciekać.
Mimo pościgu prowadzonego przez dwóch kolegów osób rannych, nie udało się go zatrzymać. Pokrzywdzeni trafili do szpitala, w przypadku jednego z nich obrażenia zostały zakwalifikowane jako realnie zagrażające życiu, u drugiego nie były zbyt poważne.
Czeczen uciekł z Polski, ale wrócił
Czeczen uciekł z Polski. Poszukiwany był Europejskim Nakazem Aresztowania, ale w 2018 roku sam wrócił. Wtedy został zatrzymany. Według jego wersji, nie atakował, a jedynie bronił się po ataku 7-8 nietrzeźwych mężczyzn. Twierdził, że napaść miała tło narodowościowe.
Sąd pierwszej instancji uznał jednak ten opis wydarzeń za niewiarygodny, ale też nie do końca zgodził się z zarzutami, które oskarżonemu postawiła prokuratura. Skazał go nie za usiłowanie zabójstwa, a za spowodowanie ciężkich obrażeń u pierwszego z zaatakowanych i lżejszych u drugiego. Orzekł karę łączną 4 lat więzienia.
Tło narodowościowe?
Po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku prokuratura apelacji nie składała. Zrobił to obrońca, który uważa, iż doszło do wybiórczej oceny dowodów, bo sąd oparł swój wyrok głównie na zeznaniach pokrzywdzonych i ich znajomych. W jego ocenie, sąd powinien rozważyć, czy nie był to przypadek obrony koniecznej, a samo zdarzenie miało tło narodowościowe. Chce uniewinnienia, ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji.
Problemy z agresją
W trakcie czwartkowej (24.10) rozprawy sąd apelacyjny ujawnił pismo z zakładu karnego, w którym aktualnie przebywa oskarżony, formalnie tymczasowo aresztowany. Z tego pisma wynika, że 27-letni Czeczen ma problemy z agresją - został ukarany dyscyplinarnie (izolatka na dwa tygodnie) za atak na innego współosadzonego. Okazało się przy tym, że również w 2013 roku, gdy był aresztowany dla potrzeb innej sprawy (chodziło o kradzieże, zapadł wyrok w zawieszeniu, skazanie uległo już zatarciu - PAP), również w aktach zakładu karnego odnotowane były jego napaści agresji.
W tej sytuacji sąd apelacyjny zdecydował o konieczności dopuszczenia opinii biegłych psychiatrów (ewentualnie również psychologa). Chodzi przede wszystkim o ustalenie, czy w chwili popełnienia czynu Czeczen mógł mieć wyłączoną lub ograniczoną w znacznym stopniu poczytalność, czyli zdolność rozpoznawania czynu i kierowania swoim postępowaniem.
Sąd uznał też konieczność przesłuchania dodatkowego świadka, na którego wskazuje obrona. Będzie więc podjęta próba ustalenia jego adresu i wezwania go na kolejną rozprawę. Kiedy się ona odbędzie, na razie nie wiadomo, bo sąd odroczył sprawę bezterminowo.