Radio Białystok | Wiadomości | Sprawa zanieczyszczenia rzeki Horodnianki w Choroszczy może trafić do prokuratury
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Białymstoku rozważa zgłoszenie do prokuratury sprawy zanieczyszczenia ściekami rzeki Horodnianki.
O dziwnej cieczy i złym stanie wody powiadomili niedawno WIOŚ mieszkańcy Choroszczy. Podczas kontroli ustalono, że czarna substancja wypływa z korektora pobliskiej oczyszczalni.
- W wyniku kontroli ustaliliśmy, że jest to prawdopodobnie awaryjny spust ścieków, który ma negatywny wpływ na środowisko, no i nie można wypuszczać nieoczyszczonych ścieków do wody - mówi Naczelnik Wydziału Inspekcji WIOŚ Marcin Dziedzic.
Prezes ZECWiK w Choroszczy tłumaczy, że był to wynik awarii.
- W momencie awarii proces sedymentacji był bardzo mocno rozchwiany, w wyniku zaników prądu. Niestety stało się tak, że nastąpił niekontrolowany zrzut źle oczyszczonych ścieków, ale nie były to ścieki surowe - mówi prezes spółki ZECWiK Mariusz Wróbel.
Jednak wyniki badań pobranych próbek są niepokojące.
- Pobrano 3 próbki do badań, przed wylotem, za wylotem i ścieków z korektora wylotowego i zgodnie z badaniami wynika, że w porównaniu do wartości, które są zawarte w pozwoleniu wodno-prawnym wyniki tych próbek są przekroczone - 24-krotnie, 18-krotnie i 9-krotnie. Są to znaczne przekroczenia. Również zbadaliśmy poziom tlenu w wodzie. Za wypływem była to wartość 2 miligramy - 6 są to warunki w miarę odpowiednie dla organizmów żyjących w wodzie. 2 mg oznacza, że tego tlenu jest zbyt mało, czyli organizmy mogą przestać żyć - dodaje Marcin Dziedzic.
Jak tłumaczy prezes spółki ZECWiK, wpływ na taką sytuację miały też wysokie temperatury, przez co rozpuszczalność tlenu w ściekach była dużo niższa.
- Staramy się pilnować tego wszystkiego, ograniczyliśmy też ilość ścieków dowożonych. Teraz jest chłodniej i od razu widać, że to dużo lepiej pracuje - mówi.
Choć sytuacja wygląda na zażegnaną, to eksperci odradzają wchodzenia do rzeki.
Tymczasem w Choroszczy trwa budowa nowej oczyszczalni.
- Nasza oczyszczalni jest już stara, teraz budujemy nową, o dużo większej przepustowości. Będzie całkiem inna technologia, także takie problemy przez wiele lat nie powinny się już pojawiać - dodaje Mariusz Wróbel.