Radio Białystok | Wiadomości | Wyrok w przyszłym tygodniu – przed białostockim sądem zakończył się proces o narażenie wcześniaka na utratę życia
6 tys. zł grzywny dla lekarza, po 2 tys. zł dla położnych - takich kar chce prokurator w procesie przed sądem w Białymstoku o nieumyślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia urodzonego przedwcześnie noworodka. Wyrok - na początku listopada.
O wnioskach stron w mowach końcowych poinformowało we wtorek (24.10) biuro prasowe Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Zaniechanie przy porodzie wcześniaka - oskarżony lekarz i dwie położne
Prokuratura wnioskuje o ukaranie oskarżonych grzywnami, zaś oskarżycielka posiłkowa (matka dziecka) i jej pełnomocnik chcą kar maksymalnych zapisanych w kodeksie za tzw. błąd w sztuce medycznej (w przypadku winy nieumyślnej, to kara do roku więzienia). Obrona i oskarżeni wnieśli o uniewinnienie.
Sprawa dotyczy jednego z oddziałów Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Oskarżeni to młody lekarz (wówczas w trakcie rezydentury) i dwie doświadczone położne. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuciła im, że w czerwcu 2015 roku nieumyślnie narazili przedwcześnie narodzone dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Błąd lekarza?
W ocenie prokuratury, doszło do tego, ponieważ - mimo zgłaszanego przez pacjentkę w 26 tygodniu ciąży silnego bólu - lekarz dyżurny nie przeprowadził badania położniczego, a kobieta dostała jedynie lek rozkurczowy.
Położne, które były wtedy na nocnym dyżurze, odpowiadają przed sądem za to, że - wiedząc o dolegliwościach pacjentki - wobec braku reakcji lekarza dyżurnego, nie zawiadomiły lekarza nadzorującego.
Brak odpowiedniej reakcji osób, na których ciążył obowiązek opieki nad ciężarną pacjentką, skutkował nierozpoznaniem przedwczesnego rozpoczęcia porodu, co w efekcie zwiększyło ryzyko wystąpienia w okresie okołoporodowym głębokiego niedotlenienia dziecka - uważają śledczy.
Dziewczynka urodziła się bez oznak życia, czynność serca udało się przywrócić dopiero po 10 minutach reanimacji. Jest niepełnosprawna, jej matka mówiła na początku procesu dziennikarzom, że właściwie każdego dnia walczy o życie dziecka.
W 2015 roku sprawa miała też konsekwencje służbowe. Jak informował wtedy szpital, lekarz nadzorujący został zwolniony, a wobec pozostałych osób (rezydenta i położnych) orzeczono kary służbowe wynikające z kodeksu pracy: nagany i upomnienia.