Radio Białystok | Wiadomości | Proces dot. zabójstwa akcjonariusza Jagiellonii - prokuratura chce dożywocia dla oskarżonego
Prokuratura chce dożywocia dla mężczyzny oskarżonego o zabójstwo Jarosława Rudnickiego, jednego z akcjonariuszy Jagiellonii Białystok, w przeszłości m.in. wiceprezesa tego klubu. Przed miejscowym sądem okręgowym zakończył się w czwartek (10.05) proces. Wyrok za tydzień.
Jarosława Rudnickiego znaleziono w ciężkim stanie
56-letni Jarosław Rudnicki pod koniec lutego zmarł w wyniku obrażeń, których doznał kilka dni wcześniej. Znaleziono go wtedy w ciężkim stanie na przystanku autobusowym w Dobrzyniewie Dużym k. Białegostoku.
Początkowo przypuszczano, że został potrącony przez samochód. Szybko jednak wykluczono wypadek i zatrzymano 37-letniego mężczyznę podejrzewanego o brutalne pobicie. Najpierw postawiono mu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po śmierci pobitego, zarzut zmieniono na zabójstwo.
Według śledczych, całe zdarzenie miało miejsce po spożyciu alkoholu
Według śledczych, całe zdarzenie miało miejsce po spożyciu alkoholu. Doszło do wymiany zdań. Jarosław Rudnicki został najpierw uderzony otwartą dłonią w twarz, a gdy upadł, otrzymał ciosy pięścią i był kopany. Wskutek odniesionych w ten sposób licznych obrażeń (m.in. miał złamania kości twarzy i masywny obrzęk mózgu) zmarł w szpitalu.
Oskarżony przyznał się jedynie do pobicia, wcześniej był już karany m.in. za zabójstwo popełnione 20 lat temu. Do końca nie jest jasny motyw jego działania. Z materiałów ze śledztwa wynika, że znał się z Jarosławem Rudnickim przez konkubinę, a sprawa miała tło osobiste. Według prokuratury, w grę wchodziła zazdrość, a oskarżony uważał Rudnickiego za rywala.
Prokuratura chce dożywocia dla oskarżonego
Prokuratura Rejonowa w Białymstoku chce w tej sprawie dożywocia. W jej ocenie, oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa i nie ma żadnych okoliczności łagodzących.
- Wszystko to, co nastąpiło po pierwszym ciosie, zmierzało wprost do pozbawienia życia Jarosława Rudnickiego - mówiła prokurator Anna Wasilczuk. Wnosząc o dożywocie, przypomniała wcześniejszą karalność oskarżonego, mówiła że "dotychczasowa linia życiowa, jego postawa, wskazuje na to, że nie ma pozytywnej prognozy co do jego resocjalizacji".
Dożywocia chcą również oskarżyciele posiłkowi
Dożywocia chcą również oskarżyciele posiłkowi - dzieci zmarłego. - W tle jest kobieta (...), ten motyw zachowania oskarżonego jest jak najbardziej czytelny - mówił ich pełnomocnik mec. Leszek Kudrycki. Dodał, że biorąc pod uwagę okoliczności sprawy i wcześniejszą karalność oskarżonego, należy go "wyeliminować ze społeczeństwa". - Resocjalizacja nie wchodzi w grę - mówił.
Nie było zabójstwa, ani z zamiarem bezpośrednim, ani nawet ewentualnym - to stanowisko obrony. W jej ocenie, w tej sprawie można mówić jedynie o spowodowaniu ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Mec. Dorota Biegańska mówiła, że obaj mężczyźni nie znali się i nie mieli wobec siebie żadnych pretensji, a samo - tragicznie zakończone - zdarzenie, zostało sprowokowane przez Jarosława Rudnickiego. - Brak jest w sprawie jakichkolwiek dowodów świadczących o tym, że oskarżony miał zamiar zabicia pokrzywdzonego - dodała w swoim wystąpieniu.
Oskarżony w ostatnim słowie przepraszał bliskich zmarłego
Oskarżony w ostatnim słowie przepraszał bliskich zmarłego. Mówił, że w całej sytuacji znalazł się "przypadkowo", nie miał zamiaru zabić, niczego nie planował. - Jest mi przykro, że pan Rudnicki nie żyje, że dzieci straciły ojca, społeczeństwo straciło działacza i biznesmena, wspaniałego człowieka - dodał, popierając wniosek obrony.
Przed mowami końcowymi i zamknięciem przewodu sądowego przesłuchani zostali biegli psychologowie i psychiatra. Ocenili m.in., że oskarżony jest impulsywny, nie liczy się z normami prawnymi i społecznymi, kieruje się własnym systemem wartości, którego - mimo wielu doświadczeń - nie koryguje.