Radio Białystok | Wiadomości | Weszli na część sufitu, która się pod nimi zawaliła - komendant główny PSP o śmierci białostockich strażaków [wideo]
- Strażacy prawdopodobnie nie widzieli, że znajdują się na części podwieszanego sufitu, którego w takim budynku magazynowym nie powinno być - mówił komendant główny PSP gen. bryg. Leszek Suski.
Strażacy, którzy zginęli w trakcie gaszenia pożaru w Białymstoku, mieli 26 i 29 lat - poinformował na konferencji gen. bryg. Leszek Suski. Mężczyźni służyli w straży od czerwca 2013 r. Jeden z nich pozostawił kilkumiesięczne dziecko i żonę, drugi miał wkrótce zostać ojcem.
- Wśród kolegów cieszyli się bardzo dobrą opinią i wśród przełożonych również. Byli dobrymi strażakami sprawnymi również fizycznie - podkreślił komendant. Jak poinformował, strażacy mieli wszystkie potrzebne przeszkolenia, ukończyli dodatkowe szkolenia.
Poszli na rozpoznanie
- Dwóch strażaków udało się na rozpoznanie i stracili życie - powiedział komendant. - Weszli na piętro po stalowych schodach, dostali się na podest i później schodami zeszli niżej. Podczas pożaru jest wysoka temperatura, duże zadymienie, ograniczona widoczność. Prawdopodobnie nie wiedzieli, że znajdują się na części sufitu podwieszanego, którego w takim budynku magazynowym nie powinno być - wyjaśniał gen. bryg. Leszek Suski.
- Sufit pod nimi się zawalił. Jeden ze strażaków spadł i zginął. Drugi nie zdołał się wydostać i również zginął - mówił komendant.
Posłuchaj rozmowy z rzecznikiem prasowym KWPSP w Białymstoku Marcinem Janowskim
Komendant powołał zespół
- Wszystkie okoliczności śmierci strażaków będą wyjaśnione - oświadczył komendant główny. Gen. bryg. Leszek Suski poinformował, że powołał zespół, który będzie analizował prowadzone działania podczas tej akcji. - Za każdy razem, kiedy ginie strażak bądź jest ktoś z nich ciężko ranny, taki zespół jest powoływany. Zespołem kieruje zastępca komendanta PSP starszy brygadier Tadeusz Jopek - zapewnił komendant.
Jak przypomniał, strażacy ślubują chronić życie, zdrowie i mienie. "W ciągu ostatnich 25 lat zginęło w 19 strażaków podczas działań ratowniczy a 15 zostało ciężko rannych" - dodał.
Magazyn nie spełniał wymogów
Tragiczny w skutkach pożar wybuchł w czwartek (25.05) przed 19:00 w hurtowni kwiatów sztucznych na Dojlidach, w budynku na terenie dawnych zakładów mięsnych PMB. W akcji uczestniczyło ponad 20 zastępów straży pożarnej. Pożar był bardzo intensywny i jego opanowanie zajęło ponad 3,5 godziny. Strażacy zakończyli działania po północy.
Na razie nie są znane przyczyny pożaru. Komendant główny PSP poinformował, że magazyn, który się palił, nie spełniał wymogów i nie był w przeszłości kontrolowany przez Straż Pożarną.
Zginęli na służbie
- Śmierć tych dwóch strażaków jest dla nas wszystkich strażaków dużym cierpieniem. Bardzo żałujemy i nie mamy takich słów, którymi moglibyśmy ten żal opisać. Przygotowujemy się na takie ewentualności, na takie zdarzenia, żeby do nich nie dochodziło, ale jak widać przed wszystkim uchronić się nie możemy - powiedział w Białymstoku komendant główny PSP.
- Chciałbym państwa prosić o uszanowanie naszego bólu po śmierci naszych kolegów i w pewien sposób ograniczenie pytań czy informacji szczególnie w takim aspekcie sensacyjnym. Oni zginęli na służbie - apelował Suski.
Ze statystyk wynika, że w województwie podlaskim to pierwszy przypadek śmierci w trakcie działań ratowniczo–gaśniczych strażaków Państwowej Straży Pożarnej. Cztery lata temu, w trakcie akcji ratowania osoby, która wpadła do studni w jednej ze wsi na Suwalszczyźnie, życie straciło dwóch strażaków ochotników.
W akcjach ratowniczo–gaśniczych w ostatnich 25 latach zginęło w Polsce 19 strażaków zawodowych (statystyka obejmuje dwóch funkcjonariuszy PSP z Białegostoku), a 15 zostało ciężko rannych.