Radio Białystok | Tokio 2021 | Upadek i awans - Marcin Lewandowski po proteście w półfinale na 1500 m
Marcin Lewandowski przeżył we wtorek emocjonalny i sportowy rollercoaster. Przewrócił się w eliminacyjnym biegu na 1500 m, płakał przed kamerami, a następnie z ulgą i spokojem przyjął fakt dopuszczenia go przez sędziów do dalszej fazy olimpijskiej rywalizacji.
Igrzyska w Tokio mają stanowić ukoronowanie długiej i udanej kariery, a marzeniem i celem Lewandowskiego jest olimpijski medal. Początek tej drogi już na igrzyskach nie był usłany różami. Polak przewrócił się na początku ostatniego okrążenia swojej serii eliminacyjnej. Najpierw zrezygnowany chwilę siedział na bieżni, jednak postanowił dokończyć zmagania i dotarł do mety ponad minutę po zwycięzcy, którym był Kenijczyk Abel Kipsang.
- Nie wiem, czy jest coś do ugrania, to nie jest moja rola, to rola działaczy. Nie łudzę się. Jak wejdę do półfinału, to fajnie, jak nie, to... to jest sport i... życie - mówił TVP ze łzami w oczach.
Jury bardzo szybko przeanalizowało zapis wideo i uznało, że Polak został popchnięty przez jednego z rywali. Błyskawicznie przy jego nazwisku w tabeli wyników pojawił się dopisek, że został dopuszczony przez sędziów do występu w półfinale.
Z tą wiadomość dotarł przed kamery Eurosportu, ale do sprawy podszedł ze spokojem i... krytycznie wobec siebie.
- Cieszę się oczywiście, że dostałem szansę, ale nie będę skakał z radości. Planu dzisiaj nie zrealizowałem, bo moim celem było zakwalifikowanie się do półfinału z pewnej pozycji, a to się nie udało. Prawda jest taka, że trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć, skreślić to całkowicie. Pojutrze nowe rozdanie kart - skomentował Lewandowski.
Jak dodał, będzie postępował według utartego wcześniej schematu i przygotowanego planu.
- Jadę cyklem jakby wszystko działo się normalnie. Teraz regeneracja, pełen odpoczynek, trening, żeby wyrzucić z siebie cały ten kwas, współpraca z psychologiem, która jest dla mnie bardzo ważna i pojutrze stajemy na linii startu w ogóle nie pamiętając o tym całym wydarzeniu - tłumaczył.
Przyznał jednocześnie, że jego forma jest piekielna. - I może na tym się przez przypadek przejechałem, ale wyciągnę z tego wnioski - podsumował.
W półfinale zobaczymy także Michała Rozmysa, który w pierwszej serii eliminacyjnej zajął ostatnie premiowane bezpośrednim awansem szóste miejsce z czasem 3.36,28.
Półfinały zaplanowano na czwartek.