Radio Białystok | Magazyny | Jubileuszowe Pływanie na Byle Czym | Arnold Maculewicz - konstruktor pływadeł
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Już w najbliższy weekend bez rywalizacji i konkursu - parada popisowych pływadeł popłynie przed zgromadzoną na brzegach Netty publicznością. Przed nami jubileuszowe XXV Pływanie na Byle Czym "Co Ma Pływać Nie Utonie" z Polskim Radiem Białystok w Augustowie.
Spotkamy się z najbardziej pomysłowymi konstruktorami pływadeł, by zachwycać się ich nieograniczoną niczym wyobraźnią.
Do legend augustowskiej imprezy należy - wielokrotnie nagradzany za swoje wymyślne konstrukcje - Arnold Maculewicz, którego pojechaliśmy szukać w Czarnej Białostockiej.
- Zawsze robimy duże konstrukcje, z własnym napędem. Konstrukcja powstaje z wszystkiego, co jest pod ręką: np. jakiś stary garnitur, siatki, druty, sznurki - mówi o swoich pływadłach Arnold Maculewicz.
W Augustowie będą też koncerty: Szeptuchy i Baranovskiego. Chętni będą mogli spróbować jubileuszowego tortu.
Dołącz do wydarzenia na Facebooku.
Oprócz ludzi z fantazją z regionu w Pływaniu na Byle Czym uczestniczą pomysłowi twórcy z całej Polski m.in. pan Andrzej z Krakowa.
Podczas jubileuszowego Pływania na Byle Czym nie zabraknie konstrukcji nawiązujących do aktualnych wydarzeń w Polsce i na świecie. Mało tego, niektóre pływadła będą odpowiedzią na pomysły innych uczestników. Tak jest w przypadku załogi z Krynek, z którą współpracuje w tym roku Bożenna Maculewicz.
Maurycy Leonik z Sowlan stworzył już kilka imponujących pływadeł.
W najbliższą niedzielę (31.07) zapraszamy na jubileuszowe 25. Pływanie Na Byle Czym, które wraca po pandemicznej przerwie. Z tej okazji sięgnęliśmy do naszego archiwum i codziennie o 10:20 przypominać będziemy, jak to było w poprzednich latach.
- Przez 22 lata udało się nam ściągnąć do Augustowa 600 ekip. Przyjeżdżali ludzie o różnej pozycji społecznej, był profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, był portier z Otwocka. To, co ich łączyło - lubili dobrą zabawę i mieli niczym nieograniczoną fantazję - wspomina Marek Gąsiorowski.