Radio Białystok | Gość | gen. Sławomir Klekotka [wideo] - komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej
- Na pewno żadnych utrudnień dla mieszkańców w związku z wprowadzeniem strefy buforowej nie przewidujemy. Chciałbym też podkreślić, że w chwili obecnej całe niebezpieczeństwo, które jest, koncentruje się wyłącznie na granicy. Poza tą strefą jest bezpiecznie, więc można śmiało na Podlasiu wypoczywać - podkreśla komendant POSG.
Od czwartku (13.06) przez najbliższe 90 dni na 60-kilometrowym odcinku polsko-białoruskiej granicy obowiązywać będzie strefa z ograniczonym dostępem. Tzw. strefa buforowa ma przede wszystkim ułatwić pracę służb i ograniczyć próby nielegalnego przekraczania granicy. Jak będzie wyglądała codzienność mieszkańców w sąsiedztwie strefy? Czy na wjeździe do miejscowości pojawią się dodatkowe patrole? Czy faktycznie strefa ułatwi działanie służb?
Z komendantem Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej generałem Sławomirem Klekotką rozmawia Ryszard Minko.
Ryszard Minko: Od dziś przez 90 dni na 60-kilometrowym pasie na granicy z Białorusią obowiązuje strefa z ograniczonym dostępem. W zależności od miejsca będzie to pas o szerokości od 200 metrów nawet do kilku kilometrów, po którym nie będzie można się swobodnie poruszać. Ale zanim porozmawiamy o strefie buforowej, chciałbym, by nakreślił pan obraz tego, co się dziś dzieje na granicy, bo to z tego powodu ta strefa buforowa w ogóle powstała. Z czym państwo dzisiaj jako strażnicy graniczni mierzycie się na polsko-białoruskiej granicy?
gen. Sławomir Klekotka: Jeżeli chodzi akurat o dzisiejszy dzień, to chyba nastąpiła taka niepewność po stronie białoruskiej, ponieważ porównując do dnia wczorajszego do godziny 7:00 były 104 próby przekroczenia granicy, natomiast dzisiaj mamy 28. To jest liczba, która była niespotykana od kilku miesięcy.
Czyli na chwilkę się uspokoiło?
Tak jak powiedziałem - najprawdopodobniej jest niepewność i jest rozpoznawanie sytuacji, co się zmieniło po stronie polskiej w związku z wprowadzeniem strefy buforowej, jak zmienić sposób przekraczania granicy, aby był skuteczny.
Czyli być może teraz państwa testują?
Tak.
Dużo się mówi o rosnącej agresji ze strony migrantów. Widzimy obrazki, które publikujecie w swoich mediach społecznościowych. Z czym się mierzą strażnicy graniczni? Jak to wygląda
Jeżeli chodzi o kamienie, to pół biedy, jeżeli funkcjonariusze czy inne służby, które nam pomagają, poruszają się pojazdami, bo najczęściej dochodzi do uszkodzeń pojazdów, wybitych szyb. Natomiast w przypadku uderzenia kamieniem w twarz następuje uraz i niejednokrotnie musimy wywozić funkcjonariuszy czy też żołnierzy Wojska Polskiego do szpitala na zszywanie twarzy. Po uderzeniu konarem nasz funkcjonariusz dostał dużego urazu głowy i w dalszym ciągu jest hospitalizowany.
Kto dziś próbuje nielegalnie przekroczyć granicę? Donald Tusk w Białymstoku mówił, że w większości są to młodzi mężczyźni z krajów, z którymi Polska nie ma podpisanych umów o readmisji, czyli właściwie gdy są zatrzymywani, to nie za bardzo można z nimi coś legalnie zrobić. Kto faktycznie próbuje przekraczać granicę?
W tym roku profil migranta znacząco się zmienił. Są to głównie kraje afrykańskie, głównie Somalia i kraje z nią graniczące. Jest to spowodowane najprawdopodobniej tym, iż ambasada Rosji w Somalii wydaje bardzo duże liczby wiz do Rosji, turystycznych, jak również studenckich, z krajów ościennych. Potwierdzam, że w głównej mierze są to młodzi mężczyźni.
Ale są tam też kobiety i dzieci, o czym mówią aktywiści. Rozumiem, że tu państwo nie zaprzeczacie. Co się z nimi dzieje?
Absolutnie nie zaprzeczamy. Jesteśmy profesjonalni, przygotowani na ewentualność, że pojawią się kobiety i dzieci. Przyjęliśmy w tym roku już 1280 wniosków, którymi objętych jest ponad 1380 osób. Są to wnioski o udzielenie ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.