Radio Białystok | Gość | kpt. Marcin Burzyński [wideo] - oficer wychowawczy 18. Pułku Rozpoznawczego w Białymstoku
- Rezerwy są potrzebne. Im więcej przeszkolonych ludzi, którzy po prostu wiedzą, z czym mogą mieć do czynienia, potrafią posługiwać się podstawową bronią, reagować na alarmy i po prostu być przygotowanym na wszelkie zagrożenia, tym lepiej - mówi kpt. Marcin Burzyński.
W kilku tysiącach szkół w całym kraju trwa pilotażowy program "Edukacja z wojskiem", od blisko miesiąca w soboty można w wybranych jednostkach trenować z wojskiem, a w poniedziałek (10.06) rozpoczyna się program "Wakacje z wojskiem". Do kogo skierowana jest ta oferta? Co oznacza ta wszechstronna mobilizacja i nauka żołnierskiego rzemiosła? M.in. o tym z oficerem wychowawczym 18. Pułku Rozpoznawczego w Białymstoku kpt. Marcinem Burzyńskim rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Słowo stało się ciałem. Łacińska sentencja wchodzi w fazę realizacji. "Si vis pacem, para bellum" - "Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny". Tak bardzo chcemy pokoju, że musimy się mobilizować na wszystkich "frontach"?
kpt. Marcin Burzyński: Nie nazwałbym tego mobilizacją, bardziej powiedziałbym, że jest to pozyskiwanie nowego personelu, osób, które spełniają predyspozycje i chcą po prostu być żołnierzami, chcą do tej służby, czują się w tym i zastąpią w przyszłości osoby, które już swoje odsłużyły i po prostu przechodzą w stan spoczynku.
Żeby w razie czego, mieć gotowe rezerwy?
Dokładnie tak, żeby mieć rezerwy.
Wojsko już dawno wyszło z jednostek i koszar. Żołnierze strzegą naszej granicy z Białorusią. Wojsko weszło już do szkół, prowadzi sobotnie treningi dla chętnych. Teraz jeszcze proponuje wakacje, na pewno nie all inclusive. Potrzebna jest aż taka, pan tego nie nazwał mobilizacją, ale ja jednak nazwę "mobilizacją", żeby tak, jak na Ukrainie na przykład, nie zabrakło wojskowych na froncie? W razie czego oczywiście.
Oczywiście rezerwy są potrzebne. Im więcej przeszkolonych ludzi, którzy po prostu wiedzą, z czym mogą mieć do czynienia, potrafią posługiwać się podstawową bronią, reagować na alarmy i po prostu być przygotowanym na wszelakie zagrożenia bezpieczeństwa, tym lepiej.
Zacznijmy może od tych szkół. Pilotażowy program "Edukacja z wojskiem" realizowany w 3 tysiącach szkół w całym kraju, w tym w 130 w Podlaskiem, ma za zadanie oswoić tych młodych ludzi z tym, że czasy pokoju już się skończyły. Wycie syren nie musi oznaczać ważnego święta, trzeba być czujnym. Już ci najmłodsi muszą być czujni?
To program adresowany do uczniów szkół podstawowych oraz ponadpodstawowych. Rozpoczęło się to 6 maja i potrwa do 20 czerwca. Żołnierze aktywnie uczestniczą w zajęciach zarówno teoretycznych, jak i praktycznych. Uczą po prostu reagowania na alarmy, rozpoznawania tych sygnałów alarmowych, a także działań poprawiających bezpieczeństwo.
Ewakuacja, pierwsza pomoc.
Również przydałoby się takie szkolenie podstawowe z survivalu, żeby taka osoba potrafiła rozpalić ognisko, zbudować sobie schronienie i wiedzieć po prostu, gdzie uderzyć w wypadku, kiedy poczują się zagrożeni.
To się tak nie bez kozery zaczęło właśnie teraz, wcześniej tego nie było. Dlatego program pilotażowy, że już ci uczniowie muszą być czujni?
Dokładnie tak, już muszą być czujni.
Czy to takie nowoczesne przysposobienie obronne, które ja pamiętam ze szkoły? Tylko bez tych starodawnych masek gazowych, które wyrywały dziewczynom włosy? Byłam na takiej lekcji w Szkole Podstawowej nr 19 i masek gazowych nie było. Była ewakuacja, pierwsza pomoc...
Maska gazowa ma taką funkcję, że musi być szczelna, więc te włosy dlatego były ciągane. W wojsku kobieta ma włosy upięte, krótkie i nie przeszkadza to w żadnym wypadku.
W szkołach masek nie będzie? Nie będzie to 1:1 przysposobienie obronne z dawnych czasów? Będzie to przystosowane do naszych nowych potrzeb?
Będą takie zajęcia jak udzielenie pierwszej pomocy, z zasad alarmowania, sposoby wyzwania pomocy, podstawy ewakuacji i schronienia się w razie niebezpieczeństwa.
Są też kilkugodzinne, bezpłatne, sobotnie treningi z wojskiem w wybranych jednostkach w całym kraju. Teraz mamy kolejną edycję bodajże do 13 lipca. Czemu to ma służyć i czego można się nauczyć w tak krótkim czasie?
Każdy trening coś wnosi. Można tutaj zapoznać się po prostu z podstawowym rzemiosłem wojskowym, dostać do ręki broń, nauczyć się ją rozkładać, składać, podstawy taktyki, podstawy musztry. Temu służy taki projekt.
Czyli można jednak w tak krótkim czasie coś tam ogarnąć z tej wojskowej dziedziny?
Tak jak powiedziałem, to są tylko podstawy, aby zapoznać się z tym żołnierskim rzemiosłem, czego można w ogóle spodziewać się w wojsku.
Najnowsza oferta, tak jak wspomniałam, jest dla tych, którzy na przykład są zmęczeni upałami, nie lubią zatłoczonych plaż - "Wakacje z wojskiem". Brzmi umiarkowanie kusząco, ale zachętą ma być wypłata, bo to nie będą bezpłatne szkolenia. Do kogo skierowana jest ta oferta? Czy tylko do młodych, silnych kobiet i mężczyzn?
Ta oferta jest bardzo atrakcyjna. Skierowana jest do tegorocznych maturzystów, do ludzi w przedziale wieku 18-35 lat. Jest to bardzo dobra alternatywa, jeśli chodzi o atrakcyjną pracę sezonową. Dzięki czemu nie trzeba wyjeżdżać za granicę, żeby zarobić parę groszy. Wojsko płaci każdemu 6 tysięcy złotych za 27 dni szkolenia. Różnych rzeczy można się w tym czasie nauczyć. Oczywiście będą to podstawy. Nie będzie to stricte służba wojskowa.
Kiedyś, tak jak pamiętam, wojsko to koszary, jednostki, a teraz to wojsko wychodzi do nas z różnymi ofertami. Chodzi o to, żeby ludzi z wojskiem oswoić i wtedy podejmą decyzję - albo będą się szkolić dalej i może będą zawodowymi żołnierzami, albo będą jakąś podstawową wiedzę mieć na wszelki wypadek? Taka jest idea tych wszystkich ofert wojskowych?
Idea jest taka, żeby po prostu tę młodzież zaszczepić też służbą wojskową, patriotyzmem. Niech po prostu przyjdą, zobaczą i sami zdecydują w przyszłości, czy wybiorą zawód żołnierza, czy też jednak pójdą w innym kierunku. Są różni ludzie, jedni się sprawdzają i zostają, a tym, którym po prostu nie pasuje zawód żołnierza, odchodzą po jakimś czasie, rezygnują.
Może po takich wakacjach, treningach z wojskiem, ktoś się zdecyduje nie zdejmować munduru i zasilić szeregi polskiej armii już na dłużej, na zawsze. Ponoć to zainteresowanie służbą wojskową jest coraz większe. Na tyle duże, że limit miejsc podobno może się wyczerpać już jesienią.
Nie sądzę, żeby limit się wyczerpał. Oczywiście projekty są bardzo dobre i pozyskujemy wśród rekrutowanych osób w tych projektach osoby z dużym potencjałem, którzy później zostają po prostu specjalistami.