Radio Białystok | Gość | Jacek Słoma [wideo] - rolnik z Krynek
- Z perspektywy czasu uważam, że stan wyjątkowy w 2021 roku zdał egzamin. Mam nadzieję, że dzisiaj ta strefa buforowa też pomoże w walce z nielegalną migracją i w zarządzaniu kryzysem - mówi Jacek Słoma.
Rząd mówi o budowie Tarczy Wschód, czyli m.in. różnych fortyfikacji zabezpieczających przed atakiem wroga. Po ostatnich atakach migrantów na polskich funkcjonariuszy strzegących granicy od 4 czerwca wprowadza też strefę buforową. Jak wpłynie to na życie mieszkańców terenów graniczących z Białorusią? O tym z rolnikiem z Krynek Jackiem Słomą rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Czy pana ziemia znajdzie się w strefie buforowej?
Jacek Słoma: Tym razem nie, ponieważ strefa buforowa będzie obejmowała 27 obrębów. Są to głównie obręby sfokusowane wokół powiatu hajnowskiego. Właśnie tam ta strefa będzie obowiązywać. Wydaje się, że jest to odpowiedź na to, że właśnie w tym miejscu dochodzi do największej liczby prób nielegalnego przekroczenia granicy i stąd prawdopodobnie to działanie.
To dobrze, że u pana nie będzie strefy buforowej? Jak pan się z tym czuje? Bezpiecznie?
Powiem szczerze, że od 2022 roku nie widziałem żadnego migranta tutaj na moim terenie przy granicy. Płot, mimo że oczywiście niedoskonały, mógłby być lepszy, wyższy, każdy by sobie z nas tego życzył...
Strefa buforowa faktycznie w tym momencie na pana terenie byłaby bezcelowa.
Chociaż pamiętajmy, że tak naprawdę w tej całej rozgrywce przeciwnikiem niekoniecznie są sami migranci, ale tak naprawdę państwo sąsiedzkie, które kanalizuje i zmienia te szlaki migracyjne, to ono de facto jest w stanie przekierować ten ruch migracyjny w konkretne miejsca. Pamiętamy obrazki z Kuźnicy Białostockiej, dlatego też mamy ten ruch skanalizowany na południu naszego województwa. W związku z tym ja nie wykluczam tego, że na przykład w perspektywie miesiąca czy dwóch ten ruch może być skanalizowany jeszcze w innym miejscu, być może także niedaleko miejsca, w którym żyję.
To już stała się dla nas proza życia. Państwo polskie wypracowało w ostatnich latach narzędzia, aby próbować zarządzać tym kryzysem. Cieszę się, że obecny rząd również korzysta z tych narzędzi. Decyzja o powołaniu strefy prawdopodobnie nie jest decyzją błędną.
Czyli dotychczasowe działania polskiego rządu ocenia pan dobrze, jeżeli chodzi o ochronę strefy?
Tak naprawdę trzy lata doświadczamy tego kryzysu granicznego. Jest to kryzys graniczny, nie jest to tylko kryzys migracyjny. Migracja to tylko element całej układanki. Z mojej perspektywy cieszę się, że mamy w naszym państwie jakąś ciągłość postępowania, chociażby właśnie w kwestii granicy i ta ciągłość następuje, ponieważ nie da się inaczej tej granicy bronić.
To też daje trochę poczucie bezpieczeństwa. Rozumie pan protesty części mieszkańców i przedsiębiorców z powiatu hajnowskiego w sprawie zakazu przebywania na ich terenie?
Oczywiście, przede wszystkim w okresie turystycznym, może to być dla nich bardzo duże obciążenie. Być może ta strefa nie będzie w takim kształcie, w jakim ona jest proponowana. Być może jakieś odstępstwa zostaną zastosowane. Rozumiem, że to może być duży cios dla ludzi, którzy żyją z turystyki. Natomiast pamiętajmy, że na przykład sama Białowieża nie jest objęta tą strefą i to nie jest tak wiele miejscowości.
Powiedzmy sobie jedno. Obecna strefa, która ma obowiązywać od wtorku, nie jest tak szeroko zakrojoną strefą stanu wyjątkowego, jaką mieliśmy w 2021 roku. To jest o wiele, wiele mniejsza strefa, która jest ukierunkowana w miejscu największej liczby prób nielegalnego przekroczenia granicy państwa polskiego. Z perspektywy czasu uważam, że stan wyjątkowy w 2021 roku zdał egzamin. Mam nadzieję, że dzisiaj ta strefa też pomoże w walce z nielegalną migracją i w zarządzaniu tym kryzysem.
Tarcza Wschód. Mają być budowane fortyfikacje. Liczy się pan z tym, że mogą powstać na pana ziemi? Choć na razie padają informacje, że jeżeli będą powstawać, to na ziemi państwowej, na gminnej, ale może się zdarzyć jakieś wywłaszczenie. Brał pan to pod uwagę?
W zasadzie nie do końca biorę to na razie na poważnie, chociaż muszę się przyznać, że jak mówiono, że w ciągu roku zostanie zbudowany płot, to też nie do końca wierzyłem, ale faktycznie powstał. Natomiast jeżeli chodzi o kwestie różnych umocnień przygranicznych, na razie jest to tak mglista zapowiedź... Chociaż widziałem planszę z konferencji pana ministra obrony narodowej Kosiniaka-Kamysza. Plansze zawsze ładnie wyglądają, prezentacje wyglądają fajnie, solidnie. Ja rozumiem potrzebę umocnień na granicy. Nie mam zamiaru kłaść się Rejtanem w tej sprawie, nawet gdyby przyszło do tego, aby przekazać tę ziemię w pewnym sensie na skarb państwa.
Zwłaszcza że to też pańska ziemia będzie broniona.
Dokładnie, tak więc ten wspólny wysiłek należy rozumieć i doceniać. W ogóle należy doceniać to, że kwestia granicy wschodniej jest traktowana serio i bardzo się z tego cieszę jako mieszkaniec przygranicza. Jeżeli chodzi o kwestie takie już konkretne, to ja polecam naszym słuchaczom taki eksperyment, aby odpalili sobie mapę i niech przejadą sobie paluszkiem wzdłuż tej granicy polsko-białoruskiej, już nie mówię o polach, i niech zobaczą, ile jest miejscowości, które znajdują się w bezpośredniej bliskości granicy państwa. Na przykład Minkowce, Tołcze, Nomiki, Kuźnica Białostocka - są miejscowości, gdzie ludzie swoimi płotami, swoimi posesjami, nomen omen graniczą z płotem granicznym. Na papierze fajnie mogą wyglądać te plany rozbudowy umocnień na granicy, ale w praktyce wygląda to tak, że de facto państwo polskie nie ma tutaj w swoim zasobie ziemi, być może trochę lasy państwowe, a cała ziemia jest tak naprawdę ziemią prywatną.
Wydaje mi się, że możemy dużo rozmawiać na ten temat, ale tak naprawdę o jakichkolwiek szczegółach, czy w ogóle ten plan będzie realizowany, to wydaje mi się, że możemy porozmawiać po wyborach, bo kto wie, czy po prostu rozmawiamy o czymś realnym, czy nie. Chociaż podkreślam raz jeszcze, że cieszę się bardzo z tego powodu, że granica wschodnia i jej bezpieczeństwo jest w dalszym ciągu traktowane w sposób poważny.
Polskie władze zapewniają, że będą wszystko robić w ścisłym porozumieniu z mieszkańcami i samorządowcami, by, jak to określają, uzyskać odporność od poziomu lokalnego aż po poziom administracji państwowej. Jakie jest pana samopoczucie w związku z tym?
Moje samopoczucie jest od wielu lat to same. Ja tę granicę znam od dziecka. Człowiek przy tej granicy się wychował i człowiek zna historię Polski, zna historię swojej rodziny.
W pana życiu jeszcze nie było takiej historii jak teraz.
Daj Boże, żeby nigdy nie było. Jesteśmy drobnym maczkiem na tym łez padole, więc może równie trafić na mnie, na panią, czy na kolejne pokolenia. Aczkolwiek ja sobie życzę i nam wszystkim tego, żebyśmy żyli tutaj w pokoju i spokoju. To jest rzecz naturalna - każdy chce wychować kolejne pokolenie w pokoju i daj Boże nam ten pokój. Natomiast "Si vis pacem, para bellum" - "Chcesz pokoju, szykuj się do wojny". Kwestią naturalną jest to, że poważne państwo myśli o kwestiach obronnych. Cieszę się, że jest to myślenie o kwestiach wschodu i granicy polsko-białoruskiej, natomiast, prawdę mówiąc, nie wiem, jakie miałyby być szczegóły tych rozmów z mieszkańcami.
Wydaje mi się, że pierwszą kwestią, jaką powinniśmy łatać, to jest kwestia obrony cywilnej, która w naszym kraju tak naprawdę nie istnieje od wielu, wielu lat. To jest kwestia podstawowa i od tego należałoby zaczynać jakiekolwiek myślenie o odporności państwa polskiego. Natomiast jeżeli mówimy o jakichś fortyfikacjach, to tak naprawdę wydaje mi się, że pomysł jest w porządku, natomiast z realizacją może być naprawdę różnie.
To, że jacyś planiści coś sobie założą, to zapraszam w teren, zobaczcie państwo, jak to wygląda i wyobraźmy sobie na wzgórzach sokólskich, jak sama nazwa wskazuje - wzgórzach - że zakładamy bagna i mokradła. Komunikacja odnośnie właśnie tych umocnień na granicy ze strony rządu była fatalna, bo właśnie te mokradła i bagna tak naprawdę się przebijały, a dopiero później gdzieś tam, jak ktoś był tym tak naprawdę zainteresowany, to zobaczył, że jest to szersze spektrum i trochę więcej jest tutaj szczegółów.
Co innego na temat komunikatów rządu myśleli mieszkańcy Białegostoku czy Suwałk, a co innego mieszkańcy na przykład Krynek.
To prawda. Dzisiaj poruszamy się troszeczkę też w materii przedwyborczej. Ja bym chciał poczekać na rozstrzygnięcie tych wyborów europarlamentarnych i jeżeli te pomysły będą kontynuowane, to wówczas tak naprawdę będziemy mogli mówić o jakichś konkretach. Dzisiaj musimy zdawać sobie sprawę, że jesteśmy w okresie wyborczym. W związku z tym poczekajmy do tych wyborów. Zobaczymy tak naprawdę, na jakim poziomie te rozmowy i plany będą po wyborach.
Tymczasem od jutra (4.06) przy granicy z Białorusią przywrócona będzie strefa buforowa i czasowy zakaz przebywania w niektórych miejscach, by, jak tłumaczy rząd, zapewnić lepszą ochronę granicy i zwiększyć bezpieczeństwo funkcjonariuszów, którzy ją strzegą. Dziękuję panu za rozmowę.