Radio Białystok | Gość | Kamil Bortniczuk - minister sportu i turystyki
"Jeżeli któryś z rosyjskich czy białoruskich sportowców podpisze deklarację, w ramach której będzie potępiał zbrodnie wojenne (...) to oczywiście tak, widzimy miejsce dla takiego sportowca w międzynarodowej społeczności sportowej".
Polska - z Ministerstwem Sportu i Turystyki na czele - sprzeciwia się udziałowi rosyjskich i białoruskich zawodników w międzynarodowych turniejach.
Nasz kraj przewodniczy koalicji państw w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim, która chce wykluczenia sportowców z państw-agresorów między innymi z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. O tym z ministrem sportu i turystyki Kamilem Bortniczukiem rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Choć perspektywa czasowa jest dość odległa, to czy polscy sportowcy będą rywalizować z rosyjskimi, białoruskimi sportowcami podczas przyszłorocznych igrzysk olimpijskich?
Kamil Bortniczuk: Jestem przekonany, że nie, a jeżeli tak, to tylko z tymi, którzy przejdą sito weryfikacji ich postawy moralnej w kontekście tego haniebnego ataku Rosji na Ukrainę. Jeżeli któryś z rosyjskich czy białoruskich sportowców podpisze deklarację, w ramach której będzie potępiał zbrodnie wojenne, o popełnienie których Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze oskarżył Władimira Putina, jeżeli będzie miał taką odwagę moralną i taką możliwość życiową to oczywiście tak, widzimy miejsce dla takiego sportowca w międzynarodowej społeczności sportowej. A jeżeli nie, niezależnie od powodów, to jestem przekonany, że nie i że tacy sportowcy się na igrzyskach olimpijskich w Paryżu nie znajdą.
Mówił pan o stanowisku Polski, jednak ono w całym MKOl-u, wśród społeczności międzynarodowej w świecie sportu nie jest tak spójne i nie jest takie do końca takie, jak pan właśnie przedstawił.
My rzeczywiście narzucamy tę narrację. Jako Polska jesteśmy do tego w sposób szczególny predestynowani, przede wszystkim ze względów geograficznych, ze względów historycznych, bo najzwyczajniej w świecie wiemy, do czego zdolni są Rosjanie w kontekście wojny i czym to grozi dla Europy i dla bezpieczeństwa w Europie. A jak w Europie, to na świecie, bo wszystkie światowe konflikty rozpoczynają się w Europie.
Mamy koalicję 36 państw na dzisiaj, w tym jest absolutna większość państw Unii Europejskiej, z wyjątkiem Węgier i Bułgarii. Są tam Stany Zjednoczone, jest Wielka Brytania, jest Japonia, Korea Południowa, Australia, a więc można powiedzieć – państwa naszej cywilizacji. I to państwa, jak wyliczyli skrzętnie Brytyjczycy, które odpowiadają za ponad 50 procent zdobyczy medalowych na ostatnich letnich igrzyskach olimpijskich w Tokio, w związku z czym trudno wyobrazić sobie igrzyska olimpijskie bez tak szerokiej koalicji państw, a stosunkowo łatwo wyobrazić sobie igrzyska olimpijskie bez reprezentantów Rosji i Białorusi.
Czy jednak istnieje taka możliwość, że to jednak Rosjanie i Białorusini wystartują w igrzyskach olimpijskich, a wtedy zabraknie polskich sportowców?
Nie jest tak, że nie dopuszczam możliwości stawiania sprawy bojkotu, ponieważ uważam, że powinniśmy korzystać z tej karty. To jest najsilniejsza karta, jaką posiadamy, ale powinniśmy z niej skorzystać w absolutnej ostateczności. Do igrzysk olimpijskich jeszcze dużo ponad rok. Ja jestem przekonany, że nawet te warunki, które MKOl dzisiaj określił, które zostały przez cywilizowany świat przyjęte z oburzeniem, one dają możliwość odsiewania ziaren od plew, oczywiście przy założeniu, że te bardzo mgliście określone na dziś warunki będą skonkretyzowane w taki sposób, żeby rzeczywiście weryfikować prawdziwe stanowiska rosyjskich i białoruskich sportowców, a nie tylko kazać im podpisywać jakieś nic nieznaczące, bardzo ogólne oświadczenia, które w żaden sposób nie będą się wprost odnosiły do agresji Rosji na Ukrainę.
Tę naszą narrację zaczęła przejmować zresztą również w ostatnich dniach Ukraina, która mówi, że ona pomoże MKOl-owi weryfikować który rosyjski sportowiec rzeczywiście jest za wojną, a który jest przeciwko wojnie. Na dzisiaj, z tego co się orientuję, Ukraińcy wskazali pięć takich nazwisk rosyjskich sportowców, którzy rzeczywiście w sposób bardzo wyraźny i jednoznaczny wojnie się sprzeciwiali i myślę, że to jest dobry kierunek.
Mówimy tu o rywalizacji Polski, polskich sportowców z Rosjanami i Białorusinami. Tym ciężej wyobrazić sobie rywalizację ukraińskich sportowców na jednej macie, jednym stadionie, w jednym ringu ze sportowcami z Rosji czy Białorusi.
To jest absolutnie nie do wyobrażenia. Oczywiście mówimy cały czas biorąc pod uwagę to, że jest margines tych sportowców z rosyjskimi czy białoruskimi paszportami, którzy zachowują się godnie w kontekście tego konfliktu, natomiast w odniesieniu do innych zawodników, często będących żołnierzami rosyjskiej armii, trudno wyobrazić sobie rywalizację z zawodnikami z Ukrainy, szczególnie w kontekście chociażby informacji, że ponad 240 czynnych ukraińskich sportowców zginęło na froncie broniąc swojej ojczyzny.
Przejdźmy teraz do spraw krajowych, a być może nawet regionalnych. 2 miliardy złotych przeznaczy w przyszłym roku rząd na budowę przyszkolnych hal sportowych – to w ramach programu Olimpia. Ile takich hal może powstać w województwie podlaskim?
Na dzisiaj powiedziałbym, że tyle, ile samorządów wyrazi wolę budowy takich hal. Po pierwszym naborze mamy około 400 zgłoszeń z całej Polski i wszystkie gminy, które złożyły do nas poprawny pod względem formalnym wniosek, dostaną dofinansowanie. Około 400 nowych hal już na pewno powstanie w całym kraju, oczywiście mam dane, ale nie dysponuję nimi w trakcie tej rozmowy ile z tych 400 wniosków dotyczy województwa podlaskiego. Natomiast zapraszam serdecznie samorządowców z województwa podlaskiego do tego, żeby składali wniosek w drugim naborze, który ogłosimy w drugiej połowie maja. Oferujemy 70-procentowe dofinansowanie do budowy takiej przyszkolnej hali sportowej o lekkiej konstrukcji, tzw. hali łukowej.
Czym różni się ta hala od standardowej, klasycznej konstrukcji?
Przede wszystkim różni się ceną. To jest hala na konstrukcji ze stali lub z drewna klejonego lub samonośnej konstrukcji blaszanej. Ona ma wszelkie funkcjonalności całorocznej hali sportowej. Można ją bezpiecznie dogrzać do tych kilkunastu stopni, które są wymagane do tego, żeby w sposób bezpieczny i optymalny przeprowadzić lekcje wychowania fizycznego. Nie pada na głowę, jest ciepło, więc myślę, że dla tych samorządów, dla mniejszych szkół, które do dzisiaj nie doczekały się takiej klasycznej hali sportowej, która kosztuje już dzisiaj myślę, że około 8, 10, a może i kilkunastu milionów złotych, taka alternatywa budowy w pełni funkcjonalnego obiektu przy szkole, z kosztem znacznie niższym, bo to maksymalnie 4 mln zł przy pełnym wymiarze pola gry 40x20 metrów, to już jest potężna hala, na której można rozgrywać mecze piłki ręcznej, myślę, że to jest bardzo atrakcyjna propozycja. I jeszcze raz serdecznie zachęcam samorządowców z województwa podlaskiego, żeby z dobrodziejstw tego programu korzystać.
Jeżeli chodzi o samorządy, to czy są jakieś kryteria? Czy to jest program do małych samorządów, średnich, dużych, czy to nie ma kompletnie znaczenia?
Nie ma absolutnie żadnych ograniczeń. Każdy samorząd może się zgłosić.
Kolejnym programem pańskiego ministerstwa jest program Sportowe Talenty. Podobno za kilka lat nie umknie nam żaden przyszły olimpijczyk na miarę chociażby naszego białostockiego złotego medalisty Wojciecha Nowickiego.
Podlasie słynie z wybitnych sportowców, jest też np. Maria Andrejczyk. W ramach programu Sportowe Talenty będziemy przeprowadzać już od września tego roku, od następnego roku szkolnego testy raz w roku w odniesieniu do każdego ucznia polskiej szkoły. To będą podstawowe testy sprawnościowe określające zdolności ucznia w zakresie motorycznym, tych podstawowych parametrach – szybkość, wytrzymałość, siła i skoczność.
Wyniki tych testów będą umieszczone w specjalnie zbudowanej, już funkcjonującej bazie informatycznej. Dostęp do zanonimizowanych wyników będą miały kluby i związki sportowe. Jeżeli zainteresują się którymś konkretnym uczniem, wtedy jeszcze anonimowym, będą wtedy mogły za pośrednictwem szkoły, po uzyskaniu zgody rodziców zdeanonimizować takiego ucznia, skontaktować się z nim, zaproponować mu rozwój sportowy w ramach klubu, który prowadzą w dyscyplinie, która tego ucznia będzie interesowała.
Jestem przekonany, że żadne dziecko uzdolnione motorycznie dzięki temu programowi nie umknie systemowi. Wzorujemy się zresztą na Słoweńcach, którzy słyną z tego, że pomimo tego, że są narodem bardzo małym, 2-milionowym, osiągają absolutnie rewelacyjne wyniki w wielu dyscyplinach sportu, w tym sportach drużynowych.
Jak pan ocenia ten pilotaż na Lubelszczyźnie i Opolszczyźnie?
Pilotaż wyszedł bardzo dobrze. On służył przede wszystkim temu, żeby wyłapać błędy – w systemie informatycznym, w testach, które być może nie do końca dobrze zaplanowaliśmy zza warszawskich biurek, pomimo że w planowaniu tego programu brali udział najlepsi metodycy, jeśli chodzi o sport. I rzeczywiście udało się sporo tych błędów wyłapać po to, aby już we wrześniu tego roku, kiedy ten program będzie obejmował całą Polskę i nie będzie już dobrowolny, ale będzie obowiązkowy, bo o konieczność przeprowadzenia tych testów poszerzona zostanie podstawa programowa nauczania wychowania fizycznego, aby już ten program był tych błędów pozbawiony i abyśmy mogli wszyscy w pełni korzystać z jego dobrodziejstw.
To kiedy pan się spodziewa efektów tego programu już na najwyższym poziomie sportowym?
To stosunkowo łatwo wyliczyć. Jeżeli w efekcie testów przeprowadzanych od września tego roku uzyskamy pełen obraz polskich dzieci od 10 do 15 roku życia, to myślę, że za około 10 lat powinniśmy mieć już dorosłych sportowców, z których gros będzie pochodziło właśnie z tego programu.
Choćbyśmy mieli jak najwięcej tych talentów, to bez dobrej infrastruktury sportowej niekoniecznie osiągną takie sukcesy na miarę ich talentu. W Białymstoku brakuje hali widowiskowo-sportowej z prawdziwego zdarzenia. Czy panu, czy ministerstwu sportu znany jest ten temat?
Rzeczywiście, w całej północno-wschodniej Polsce nie ma hali widowiskowo-sportowej z prawdziwego zdarzenia. Białystok jest największym miastem tej części Polski więc myślę, że i na Białymstoku, i na białostockim samorządzie powinien spoczywać obowiązek zapewnienia mieszkańcom tego regionu takiego obiektu. My jako ministerstwo sportu poza Centralnym Ośrodkiem Sportu, ośrodkami przygotowań olimpijskich nie inwestujemy bezpośrednio w obiekty sportowe, ale właśnie dofinansowujemy projekty, z którymi zgłaszają się do nas samorządy.
Ja zachęcam każdy samorząd, w tym samorząd miasta Białegostoku do tego, żeby korzystać z dobrodziejstw programów ministerialnych. Jeżeli tylko taki wniosek do nas wpłynie, w odpowiedzi na jeden z programów, które rokrocznie zgłaszamy, to z sympatią na niego spojrzymy, chociażby właśnie dlatego, że w północno-wschodniej Polsce takiego obiektu brakuje.
Ja wiem o inicjatywie Politechniki Białostockiej w zakresie budowy dużej hali z funkcjonalnością hali lekkoatletycznej. Myślę, że to jest dobry projekt i w najbliższym czasie planuję spotkać się z rektor Politechniki Białostockiej i na temat tego projektu i jego ewentualnego wsparcia porozmawiać.