Radio Białystok | Gość | Maciej Stolarczyk - trener Jagiellonii Białystok
"Mam nadzieję, że to jest właśnie ten moment, w którym ta seria częstych zmian trenerów zostaje przerwana" - mówi Maciej Stolarczyk.
Od czterech dni jest trenerem Jagiellonii Białystok, ma już za sobą kilka treningów z drużyną - mowa o Macieju Stolarczyku. W jakiej kondycji odnajduje białostocką drużynę, co chce z nią osiągnąć, co sądzi o grze młodych zawodników? O tym z nowym trenerem Jagiellonii Białystok rozmawia Jerzy Kułakowski.
Jerzy Kułakowski: Taka myśl przyszła mi do głowy w ostatniej chwili. Jest powiedzenie "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą". W Jagiellonii zamieniło się na "Śpieszmy się kochać trenerów, tak szybko odchodzą".
Kiedy pan przyjechał do Białegostoku, nasi koledzy z mediów klubowych nakręcili bardzo fajny film. Wysiada pan na dworcu, pojawia się pan w klubie... Tak zwany "miś", ciepłe przywitanie z dyrektorem sportowym Łukaszem Masłowskim, potem z prezesem Wojciechem Pertkiewiczem. To wszystko na początku zawsze bardzo fajnie wygląda, ale niestety bywa też tak, że na koniec już nikt nie pokazuje żadnych "misiów", po prostu trener odchodzi. Pan podpisał dwuletni kontrakt i rozumiem, że jest pan zdeterminowany, żeby ten kontrakt wypełnić.
Maciej Stolarczyk: Zgadza się. Pewna seria się kończy i mam nadzieję, że to jest właśnie ten moment, w którym ta seria częstych zmian zostaje przerwana. Rzeczywiście trochę tak jest, tak jest chyba w życiu, że te przywitania są słodkie i namiętne, a później jest ten moment, w którym trzeba się rozejść. Ja mam może nie aż tak bogate doświadczenia z rozstaniami, chociażby ostatnie rozstanie z moimi współpracownikami z reprezentacji, to były bardzo wzruszające chwile i to było coś, dla czego warto pracować. Była to zgrana grupa ludzi, zżytych ze sobą, wspierających się nawzajem i dążących do celu, jakim był awans do Mistrzostw Europy. Te relacje na pewno zostają i one są bardzo istotne w kontekście również pracy. To są rzeczy, których się nie zastąpi. Sam koniec kontraktu nie kończy tego typu relacji.
Ma pan za sobą już pierwsze zajęcia z drużyną, z piłkarzami. W jakiej kondycji mentalnej, psychicznej zastał pan ten zespół? Czy oni jeszcze ciągle rozpamiętują ten naprawdę poprzedni słaby sezon, czy to już jest za nimi, czy te urlopy im pomogły, czy właśnie z przyjściem nowej osoby, nowego trenera te buzie były już uśmiechnięte?
Na te dwa treningi, które przeprowadziliśmy, nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o graczy. Wiadomo, że coś się nowego otwiera i widzę to w zawodnikach, tę chęć pracy i zaangażowanie. To jest dla mnie bardzo istotne, żeby to utrzymać przez cały ten okres przygotowań i później w okresie startu rozgrywek. Widzę też ponadto taką dobrą energię, także jestem optymistycznie nastawiony.
Mówił pan podczas konferencji prasowej, że lubi pan otwartą piłkę. I tak sobie popatrzyłem, właściwie pana jedyny pełny sezon w Ekstraklasie w Wiśle Kraków 2018/19. Wtedy Wisła zajęła 9. miejsce w Ekstraklasie, strzeliła 67 bramek, straciła 63. To o czymś nam mówi. Były takie wyniki jak 5:2 z Lechem, 5:2 z Lechią, 6:2 z Koroną, 4:5 z Miedzią Legnica. Czyli jednak woli pan wygrywać, czasami też przegrywać, ale żeby było dużo bramek, żeby było widowisko, żeby było show.
Zgadza się. Bramki są solą piłki nożnej, są czymś, co przyciąga ludzi na stadion i nie ukrywam, że chcę, żebyśmy w takiej formule funkcjonowali. Ten okres nauczył mnie również kilku ważnych elementów, które muszę wziąć pod uwagę, bo również doznaliśmy srogiej porażki w Warszawie 7:0. To była lekcja, w jaki sposób trzeba skrajać garnitur i dobierać strategię do odpowiednich przeciwników, a nie zawsze bycie i zachowanie swojego DNA powoduje, że ono będzie skuteczne.
To były rzeczywiście bardzo ciekawe momenty, bo klub borykał się z dużymi problemami finansowymi i organizacyjnymi, była duża zmiana właścicielska, także mieliśmy swoje kłopoty, ale przeszliśmy przez ten trudny okres wspólnie dzięki determinacji graczy. Zostaliśmy w Ekstraklasie, bo to było wtedy kluczowe dla tego klubu, dla tego środowiska. Doznałem niesamowitych emocji, pozytywnych emocji, bo w tych trudnych momentach kibice czekali na nas pod stadionem po wyjazdowym meczu w Poznaniu, ale również w Płocku wygraliśmy w takich trudnych okolicznościach. To były takie wzruszające momenty, kiedy na koniec sezonu piłkarze dostali taki olbrzymi obraz z podpisami wszystkich kibiców za to, że jest to drużyna z charakterem. To były emocje bardzo pozytywne.
Był pan obrońcą, grał pan przez wiele lat i w klubach, i w reprezentacji Polski. Właśnie na to zwracam uwagę, na tę grę w obronie. Jagiellonia od kilku ładnych lat notorycznie ma z tym problemy. To, że traci bramki, to jedno, ale w Jagiellonii ostatnio zdarza się to notorycznie, że traci tych bramek dużo, tych tzw. "głupich prostych", że ktoś zasnął, ktoś popełnił prosty błąd, ktoś nie zdążył, ktoś jeszcze coś innego. Czy pan potrafi, jako obrońca, doprowadzić do tego, że Jagiellonia przynajmniej te "głupie bramki" będzie tracić rzadko albo w ogóle?
Na pewno jest to jeden z tematów, którym będziemy się zajmowali. Otrzymałem od naszego analityka materiał związany z tym, w jaki sposób tracimy, jak zdobywamy bramki i analizujemy ten materiał, aby pracować nad rzeczami, które gdzieś tam są dla nas kluczowe. W mojej ocenie pomimo tego, że rzeczywiście chcę, żeby zespół grał ofensywnie, to ten moment, kiedy nie ma się piłki, jest najważniejszy, bo wiele zespołów bazuje właśnie na tym, aby umiejętnie odebrać tę piłkę i zaskoczyć przeciwnika. Dlatego jest to tak elementarne, nie mówiąc o czysto strategicznych zachowaniach, jeśli chodzi o grę defensywną. Także jest to na pewno temat do pracy. Mamy w okresie przygotowań zaplanowanych około 30 jednostek treningowych do pierwszego meczu z Piastem. Również w planie jest ten temat do przerobienia. Mam nadzieję, że będziemy efektywni w każdej fazie, mówię o atakowaniu, bronieniu. To też dla nas będzie bardzo istotny temat.
Na koniec zapytam pana o tę wielką wyobraźnię. Mówił pan też o tym na konferencji prasowej, że może pan sobie naprawdę wiele wyobrazić. Czy potrafi pan sobie wyobrazić, że Jagiellonia albo będzie miała cofniętą licencję — wiadomo, trwa spór pomiędzy władzami klubu a spółką Stadion Miejski, albo na przykład będzie musiała podpisać umowę w Suwałkach, w Łomży, w Lublinie, Krakowie, w Warszawie, że po prostu Jagiellonia nie będzie grać na stadionie w Białymstoku? Czy pan sobie to potrafi wyobrazić?
Powiem szczerze, że nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jednak oprócz pięknych miejsc, które zobaczyłem w ciągu tych kilku dni, spotkałam też ludzi, którzy są tylko i wyłącznie sfokusowani na klub i na to jedno miejsce, bo to jest jedyne miejsce, jeśli chodzi o klub sportowy, na tym poziomie rozrywkowym. To nie jest Kraków, Poznań, gdzie są dwa kluby w jednym mieście. Na Podlasiu Jagiellonia jest tym klubem, który jest dumą i ci wszyscy ludzie są dumni z tego, że jest Jagiellonia, że Jagiellonia jest w Ekstraklasie, że gra w Białymstoku. Moja wyobraźnia sięga tylko tego, że tych ludzi ściągniemy na stadion poprzez naszą grę, poprze to, jak będziemy się prezentować. W mojej wyobraźni widzę połączone całe środowisko, a nie rozdzielone.
Krótko mówiąc, wspólnie zapraszamy 16 lipca na godzinę 17:30, mecz z Piastem Gliwice, inauguracja nowego sezonu.
Serdecznie zapraszamy wszystkich widzów, aby obejrzeli, mam nadzieję, piękne widowisko, ale też, żeby nas wsparli w tym naszym pierwszym meczu, bo będzie on dla nas bardzo istotny. Gramy dwa pierwsze mecze u siebie z Piastem, później z Widzewem. Bardzo ważne dla nas spotkania i nie ukrywam, że każde gardło, każde wsparcie będzie dla nas bardzo cenne.