Radio Białystok | Gość | Wojciech Pertkiewicz - prezes Jagiellonii Białystok
"Byliśmy grupą rzemieślników, która wyrywała punkty, wyrwaliśmy ich wystarczająco na to, żeby utrzymać się w ekstraklasie. Uważam, że to nie jest to, na co zasługuje Jagiellonia - na wyrywanie punktów" - ocenia miniony sezon prezes Jagiellonii Białystok.
Po wielu tygodniach niepewności Jagiellonia Białystok zapewniła sobie utrzymanie w piłkarskiej ekstraklasie, a w sobotę zakończy sezon w Łęcznej. Kibice żółto-czerwonych nie mają czego żałować, bo ich ulubieńcy prezentowali się wiosną mizernie. A jak ten sezon ocenia prezes Jagiellonii Wojciech Pertkiewicz - pyta Jerzy Kułakowski.
Jerzy Kułakowski: Jagiellonia Białystok gra jutro ostatni mecz sezonu, gra na wyjeździe z Górnikiem Łęczna, Górnik już spadł, Jagiellonia wiadomo, że już nie spadnie. Jakie myśli towarzyszą panu przed tym meczem?
Wojciech Pertkiewicz: Dobrze, że to już koniec. Byłem większym optymistą przed rozpoczęciem rundy, typowałem miejsce nie gorsze niż 10, a jest gorsze, bo jeszcze możemy zafalować między 15 a 11.
Tutaj na słabszy wynik składowych jest mnóstwo, pewne kwestie są dość oczywiste, chociażby takie jak dość długie kontuzje Jezusa Imaza, Israela Puerto, czy też Ivana Runje.
Ta drużyna pod nową batutą Piotra Nowaka musiała się uczyć nowego trenera, nowej gry, nowych rozwiązań. Cieszę się, że udało się na koniec pozyskać Marca Guala i Diego Santosa Cariokę, to się okazali zawodnicy, którzy wnieśli trochę ożywienia, dali też liczby - strzelili kilka bramek i dali kilka asyst. Można gdybać, że te bramki, ci zawodnicy zapewnili nam utrzymanie i w ogóle przykro jest mówić o Jagiellonii, że musiała patrzeć za siebie, a nie do przodu.
Były tylko dwa zwycięstwa i Jagiellonia te dwa zwycięstwa odniosła w doliczonym czasie - w Zabrzu 2:1 Karol Struski, z Lubinem u siebie Marc Gual.
Myślę, że dramaturgia jest czymś, co powoduje, że się z większym szczęściem, uśmiechem wychodzi ze stadionu. Oczywiście marzyłoby mi się pakowanie po trzy bramki do przerwy i spokojne oglądanie drugiej połowy, ale w tym sezonie przynajmniej w tej rundzie na to nie zanosiło się i się nie zaniosło.
Takiego meczu żeśmy nie zobaczyli, raczej wszystkie mecze szarpane, nierówne, dramaturgii nie zabrakło, czyli emocji, chociaż tych emocji takich bardzo, bardzo pozytywnych zabrakło.
Byliśmy grupą rzemieślników, która wyrywała punkty, wyrwaliśmy ich wystarczająco na to, żeby utrzymać się w ekstraklasie, ale uważam, że to nie jest to, na co zasługuje Jagiellonia - na wyrywanie punktów.
Polaków było i to młodych Polaków dużo, od samego początku uważałem, że jest ich za dużo w drużynie. Kilku zawodników są to bardzo wartościowi zawodnicy, którzy wręcz stanowili o sile pierwszego zespołu, jak Miłosz Matysik czy Karol Struski, czy Bartek Wdowik, który rozwija się, widać z tygodnia na tydzień, Bartek Bida też wrócił do żywych i zdrowych, nie mniej tych chłopców było za dużo, co też nie pomagało w konsolidacji drużyny, bo wiadomo, że to była duża rotacja. To był taki pomysł jeszcze wcześniejszego rozdania, ale im dalej szliśmy w sezon, tym ta grupa młodych zawodników była bardziej selekcjonowana i elementem motywacyjnym było ich dołączanie do drużyny.
Po meczu z Legią Warszawa trener Piotr Nowak wypowiedział takie zdanie, że teraz będziemy starali się przejść na football bardziej ofensywny, tego piłkarze będą musieli się nauczyć, pod warunkiem, że będziemy dalej pracować. Dopytałem nawet, czy on ma na myśli, że to on może nie pracować, czy też grupa zawodników może w Jagiellonii już nie grać? Trener zostaje na nowy sezon?
Trener Piotr Nowak ma jeszcze misję do wypełnienia w postaci meczu z Górnikiem Łęczna, kończymy w tym momencie sezon, ma ważny kontrakt na przyszły sezon, idziemy na wakacje i rozpoczynamy w połowie czerwca przygotowania.
Pan pewnie zna te statystyki, wszyscy liczą tę średnią punktów za mecz.
0,93 bodajże, niska.
Bardzo, bardzo słaba. Trener Ireneusz Mamrot, który stracił pracę z końcem poprzedniego roku, miał 1,26. Ja wiem, że to nie pan zwalniał Ireneusza Mamrota, też nie pan zatrudniał Piotra Nowaka. Nie było takiej myśli w trakcie tej rundy - to nie jest ten człowiek?
Myśli były różne, ale na pewno nie było pokusy, żeby jeszcze dodatkowe zmiany na wariackich papierach przeprowadzać w trakcie sezonu, kiedy wiedzieliśmy, że nasze straty punktowe wynikają, nie li tylko z pracy trenera, czy też indywidualnych błędów zawodników, jest to składowa wielu czynników.
Mamy dwa - trzy tygodnie, żeby się przygotować teraz z dyrektorem sportowym do rozdania na nowy sezon. Stoję na stanowisku, że czasem dobre wyniki statystyczne trenera nie są w 100% argumentem za jego utrzymaniem w danym momencie i nie zawsze słabe wyniki są powodem do zwolnienia trenera.
Może być naprawdę sytuacja odwrotna, czasem jest to seria wynikająca z wielu składowych, gdzie wiem, że praca idzie w dobrym kierunku, gdzie widać perspektywy.
Na razie nie idzie, ale widzimy, że dobrze wygląda trening, dobra jest relacja, jest chemia, po prostu na boisku coś nie wychodzi. Bywa też odwrotnie, że na boisku "żre", ale my wiemy, że tak naprawdę to jest ten przypadek w drugą stronę, że to jest wynik ponad stan i wiemy, że na przykład z tym trenerem nie możemy wiązać przyszłości, bo był to rzut monetą i przypadkowa seria zdarzeń, a my musimy myśleć o ciągu kolejnych 30 paru spotkań w kontekście sezonu.
A jeżeli mówimy o młodych zawodnikach, to jeszcze o dłuższym przedziale czasowym. Nie zawsze średnia punktowa szczególnie na krótkim odcinku, bo to dosyć krótki dystans, musi być przesłanką do drastycznych ruchów.
Przejdźmy do kadry. Już można było usłyszeć o odejściu takich zawodników jak Michał Żyro, Filip Piszczek, Błażej Augustyn, Pavels Steinbors. Czy to jest lista zamknięta?
Mystkowski - to tak z tych zawodników szerokiej kadry pierwszej drużyny, który na szybko przychodzi do głowy.
Umówmy się, że to nie były podstawowe postaci. Trzeba by było pewnie parę pozycji na boisku wzmocnić.
Jest kilka ruchów do wykonania. Pojawiały się doniesienia medialne o pozyskaniu Mateusza Skrzypczaka z Lecha Poznań - jesteśmy bliscy podpisania kontraktu, to mogę to potwierdzić.
Nie grał chyba za dużo w lidze?
Nie grał wiele w tym sezonie.
Czyli kolejny młody Polak?
Tak, musimy się liczyć z tym, że Miłosz Matysik w związku z tym, że jest dość duże zainteresowanie wokół niego, z Jagiellonii odejdzie. Po prostu musimy się z tym liczyć, może się to wydarzyć, nie musi się wydarzyć, niemniej ruch w postaci dołączenia Skrzypczaka jest elementem zabezpieczenia tej pozycji przez właśnie młodego Polaka, bo w tym kierunku żeśmy chcieli pójść. Mamy też doświadczonego Michała Pazdana, jest Bogdan Tiru, Israel Puerto wrócił do żywych.
Wiadomo, gwiazdy to są na niebie, a w polskiej lidze to tak średnio, ale nawet kibice potrzebują jakiegoś takiego porządnego nazwiska, które ściągnie na trybuny.
My potrzebujemy zawodnika, który da jakość niekoniecznie samym nazwiskiem, ale umiejętnościami.
To ilu zawodników teoretycznie do pierwszego składu Jagiellonia chce pozyskać?
Czterech. Jest to uzależnione też od rozmów z obecnymi zawodnikami, którym się kończą kontrakty, chociażby Jesus Imaz. Pracujemy nad alternatywą, Jesus trochę przeciąga te rozmowy, umówiliśmy się na odpowiedź w tym tygodniu, już wiem, że jej nie uzyskam, więc my też musimy działać i będąc odpowiedzialnym zabezpieczać się na wypadek decyzji odmownej ze strony Jesusa.
Rozumiem, że jeśli odejdzie Jesus, to będzie 5 nowych zawodników potrzeba.
Czwórka zakłada, że ktoś z dwójki Jesus - Marc Gual odchodzi.
A jakie pozycje poza tym?
Środek boiska wiadomo - dziewiątkę klasyczną to właściwie każdy poszukuje, więc tutaj chcielibyśmy tę pozycję wzmocnić, właściwie dwoma zawodnikami, taką solidną dziewiątką, wiemy, że to będzie naprawdę trudno, ale też zawodnikiem na dziewiątkę z dużym potencjałem. Ma to być katapulta dla niego poprzez Jagiellonię, żeby ruszył w świat.
Zapytam jeszcze o wspomnianych wcześniej Marca Guala i Diego Cariocę, oczywiście oni zostali wypożyczeni do Jagiellonii, z wiadomych powodów po sezonie na Ukrainę teoretycznie muszą wrócić do swoich klubów.
Powrót formalny, bo fizycznie oni się nie wybierają w tamtym kierunku. Czekamy na decyzję FIFY, powinna być lada dzień. Formalnie od 1 lipca są ponownie zawodnikami klubów ukraińskich i co do ich przyszłości decyzję musi podjąć FIFA, czy też powtórzy się sytuacja, że na kolejny rok zawieszone zostaną kontrakty i oni mogą być "wypożyczeni"
Wcale nie muszą do Jagiellonii.
Czy też te kontrakty zostaną rozwiązane niestety z winy klubów. To jest sytuacja losowa, ale formalnie to się nazywa winą klubu, czyli zawodnicy będą zawodnikami wolnymi i nadal nie muszą wcale podpisywać umów z Jagiellonią. Dla nich to była szansa pokazania się na rynku polskim, przyciągnęli nieco uwagi pewnie innych klubów i jest to szansa dla nich. My też znamy już ich potencjał, jesteśmy gotowi do rozmów z nimi.
Z waszych planów wynika, że wraz z końcem sezonu nie rozpoczyna pan urlopu, wręcz przeciwnie.
Nie no, to jest najgorętszy okres, urlop to można krótki wziąć w momencie, kiedy już liga wystartuje, kiedy kurz opadnie, okno zamknięte i nie jesteśmy w jakimś skandalicznym miejscu w tabeli - wtedy można tydzień pooddychać.
Choć ten totolotek przy naszym poprzednim spotkaniu nie bardzo się panu udał, to proszę wytypować wynik ostatniego meczu w Łęcznej z Górnikiem - Górnik spadł, my jesteśmy spokojni.
Wcale nie będzie łatwy mecz, ale wygramy tam 2:0.
Dziękuję bardzo.