Radio Białystok | Gość | Sebastian Rynkiewicz - prezes Klastra Obróbki Metali
"Podlaskie firmy w ciągu dwóch lat kryzysowych poradziły sobie znakomicie. Myślę, że jedną z recept jest to, że dzielimy się doświadczeniem, dobrymi praktykami, jak rozwiązywać problemy. Też akcja szczepień, którą prowadziliśmy - to jest jeden z tych aspektów, dlaczego nasze firmy sobie dobrze radzą" - mówi Sebastian Rynkiewicz.
Rekordowe liczby zakażeń koronawirusem notuje w ostatnich dniach ministerstwo zdrowia. To kłopot nie tylko dla służby zdrowia, ale też dla przedsiębiorców, którzy borykają się z absencjami pracowników. Między innymi o tym z prezesem Klastra Obróbki Metali Sebastianem Rynkiewiczem, który zrzesza ponad 100 firm w większości z województwa podlaskiego rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Ponad 900 tysięcy osób w Polsce jest teraz na kwarantannie. Jak to wpływa na funkcjonowanie firm w województwie podlaskim?
Sebastian Rynkiewicz: Bez dwóch zdań wysoki poziom zachorowań jest problemem, jeżeli chodzi o bieżące funkcjonowanie firm, organizacji, z którymi współpracujemy, które skupiamy w Klastrze. Natomiast to też jest tak, że już trochę się nauczyliśmy funkcjonowania przy poprzednich falach. Nie ukrywajmy, że tych rąk do pracy brakuje. Firmy mają zamówienia w wielu przypadkach na kilka, kilkanaście miesięcy do przodu. Kolejna fala i zwiększona ilość zachorowań po prostu uderza w nas.
Pomocne w ratowaniu gospodarki w tej sytuacji ma być między innymi skrócenie kwarantanny do 7 dni. Czy to w pańskiej ocenie może pomóc, czy to pomaga w usprawnieniu funkcjonowania firm?
Bez dwóch zdań, bo też te zachorowania dotyczą biura Klastra, w którym pracuje i ma znaczenie czy te osoby, które lżej przechodzą COVID-19, mogą szybciej wrócić czy nie. Wiadomo, że w przypadku tych poważniejszych zachorowań to nie ma tak naprawdę znaczenia, bo trzeba po prostu wrócić do sprawności fizycznej i psychicznej, jeżeli chodzi o pracę. Natomiast w przypadku tych osób, które lżej przechodzą i nie ma przeciwwskazań, żeby podjęły pracę, bądź są w stanie świadczyć pracę nawet zdalnie, część osób chorujących wyraża takie zainteresowanie, to na pewno usprawnia.
Jaki system udało się wypracować w Podlaskich przedsiębiorstwach przemysłowych w tym pandemicznym czasie tak, żeby jak najmniej ludzi odpadało? Jest jakaś rotacja pracowników, podział na grupy?
W wielu firmach jest ten system pracy albo gniazdowy, albo taśmowy.
Co to znaczy?
To znaczy, że albo pracujemy w takich zespołach 5,6-osobowych i jeżeli nam wypada jedna osoba, to trzeba po prostu organizować zastępstwa, żeby móc cały produkt przygotować, zrealizować ten cały cykl produkcyjny, więc tutaj zdecydowanie większa elastyczność, ludzie się przyzwyczaili, żeby nawzajem sobie pomagać i nie podchodzić tak sztywno do tych elementów związanych z pracą. To planowanie musi być po prostu bardzo elastyczne, bo z dnia na dzień trzeba czasami te przesunięcia robić. I po stronie pracodawców i po stronie pracowników jest ta wyrozumiałość, bo też są sytuacje, że ktoś sygnalizuje, że się źle czuje, żeby nie pozarażać pozostałych, to jest po prostu sygnał, że lepiej zostań w domu, lepiej się upewnijmy, że test jest negatywny, czy pozytywny, żeby nam po prostu całe gniazdo nie wypadało.
Natomiast z drugiej strony to jest uciążliwe. Taki element, który widzimy coraz częściej naszych firmach, że chociażby pod kątem wakacji, to jednak firmy wolą się wyłączyć po prostu na dwa tygodnie, tak jak jest to w krajach zachodnioeuropejskich, że w zasadzie cały zakład oprócz utrzymania ruchu idzie na tę przerwę urlopową, żeby to był taki moment trochę zresetowania, wyczyszczenia, bo już przy tych zachorowaniach ciężko po prostu utrzymać tę ciągłość produkcyjną.
Jeżeli chodzi o te absencje na produkcji, to o ile w takich skrajnych przypadkach one obniżały produktywność tej produkcji?
Potrafiło to o 20,30 nawet 50% zdjąć możliwości produkcyjne i później jest kwestia odrabiania tych rzeczy. W przypadku COVID to nie tylko są absencje pracownicze, nas czasami dużo mocniej dotykają sytuacje porwania łańcuchów wartości, niedochodzenia poszczególnych elementów, komponentów, bo to nie dotyczy tylko zdolności produkcyjnych naszych firm, bierzemy podzespoły, chociażby z dalekiego wschodu, z Chin, procesory i brak tych elementów dużo mocniej w tym momencie dezorganizuje niż te absencje pracownicze. Tutaj naprawdę są poważne problemy, o tym świadczy, chociażby tak zaawansowany sektor produkcyjny jak automotive, czyli produkcja samochodów, że niektóre duże fabryki musiały wstrzymać produkcję całkowicie na skutek braku komponentów. U nas takich sytuacji nie było, ale takie ryzyko się pojawiało. Działy zaopatrzeniowe musiały wykazywać czynów heroicznych, żeby utrzymać tę zdolność produkcyjną, a czasami też działy konstrukcyjne, żeby przeprojektować dane urządzenie czy rozwiązanie do elementów, które po prostu są dostępne na rynku.
Przerwanie łańcuchów dostaw też wynikało z pandemii.
Tak. To dotyczy wstrzymania produkcji czy w Europie Zachodniej, czy na Dalekim Wschodzie, bo tam rzeczywiście fabryki stanęły.
Wspomniał pan o pracy zdalnej. Zgodnie z decyzją rządu na pracę zdalną przeszli pracownicy administracji publicznej, było takie zalecenie premiera, żeby pracownicy sektora prywatnego, prywatnych przedsiębiorstw, również w miarę możliwości na tę pracę zdalną przychodzili i czy tak faktycznie jest, czy podlaskie firmy stosują się do tego zalecenia?
Myślę, że każda firma podejmuje decyzje indywidualnie. Według mojej wiedzy wiele firm bez zaleceń ze strony rządowych w przypadku, kiedy pojawiło się większe ryzyko zachorowań to ta samoizolacja czy przechodzenie na pracę zdalną występowało i wiem, że po prostu to jest stosowane. Też firmy obserwują w niektórych przypadkach, stanowiskach, że przejście na pracę zdalną podnosi nawet efektywność, ale w niektórych przypadkach obniża ją, więc tutaj starają się to regulować. Dużo zmieniło się też w zakresie takiej świadomości, wspólnej odpowiedzialności, więc ta kultura pracy naprawdę bardzo mocno się zmieniła.
Za nami pełny pandemiczny rok. Jak sobie z nim poradziły podlaskie firmy?
Myślę, że radzimy sobie z pandemią coraz lepiej. O tym mówią twarde wskaźniki finansowe. Jesteśmy świeżo po recertyfikacji Klastrach, gdzie musieliśmy zbierać dane statystyczne dotyczące zatrudnienia, dotyczące wyników finansowych, dotyczące eksportu i w zasadzie we wszystkich tych obszarach nasze firmy klastrowe w sumie jako grupa zanotowały wzrost. Firmy w dwóch latach kryzysowych poradziły sobie znakomicie. Myślę, że jedną z recept to jest to, że działamy w klastrze, dzielimy się doświadczeniami, dzielimy się dobrymi praktykami, jak rozwiązywać te problemy, trudności. Pamiętam moment między drugą a trzecią falą, że się pracodawcy zastanawiali, że widzą, że zmniejsza się zużycie środków dezynfekujących i jak zachęcić osoby, żeby jednak trzymały ten reżim sanitarny, bo po prostu już w pewnym momencie ludzi są zmęczeni czy noszeniem maseczek, czy dezynfekcją i tutaj konkursy, czy inspiracja, czy rozmowy, bardzo fajnie to funkcjonuje, takie wzajemne zachęcanie do tego. Też akcja szczepień, którą prowadziliśmy w ramach klastra, to jest 2500 osób i to jest jeden z tych aspektów, dlaczego nasze firmy sobie radzą.
Jeżeli o to chodzi, to cały czas trwa dyskusja czy weryfikować szczepienia pracowników, czy weryfikować ich stan zdrowia, czyli regularnie testować i sprawdzać te testy. Jest pan za czy przeciwko takim rozwiązaniom?
Tutaj w klastrze mamy też odzwierciedlanie całości społeczeństwa. Są grupy, które są zdecydowanie tak zwanymi antyszczepionkowcami i to utrudnia, to są właśnie takie elementy, że całe gniazdo jest wyłączone, bo ktoś nie chce, nie przyjmuje do wiadomości i jest to robione. Też mamy informacje o tym, że niektóre osoby zmieniają stanowisko właśnie po tym, jak ktoś z kolegów w bardzo ciężki sposób przychodzi czy zdarzają się przypadki śmiertelne. Ta świadomość coraz bardziej rośnie, że nie chodzi tylko o nas, ale i odpowiedzialność za drugiego człowieka. Też takie poszanowanie. Myślę, że z niewolnika nie ma robotnika i w przypadku firm takich zmuszanie może przynosić odwrotne skutki. Przecież też znamy doniesienia, że są przypadki fałszowania certyfikatów. Jak ktoś się uprze, to się uprze. Z punktu widzenia pracodawcy wolę mieć świadomość, że ktoś się nie chce zaszczepić, jest nieszczepiony, niż pokaże mi fałszywy certyfikat, bo po prostu wiem, jakie mogą być konsekwencje. Była taka sytuacja czy komunikat, że trzeba nauczyć się z tym żyć i to robimy.
Ważnym elementem funkcjonowania firmy jest planowanie, jest strategia. Strategie na ten rok co przewidują? Zakończenie pandemii czy życie z koronawirusem i przejście do takiej codzienności?
To jest bardzo ciekawe, wszyscy zakładają wzrosty. Pomimo tego, co się dzieje na poziomie produkcji, to firmy nauczyły się w tym egzystować i to pokazuje, że pomimo bardzo trudnej sytuacji radzimy sobie z problemami i wyzwaniami.
Tego życzymy podlaskim przedsiębiorcom. Dziękuję bardzo za rozmowę.