Radio Białystok | Gość | dr Andrzej Trybusz - były Główny Inspektor Sanitarny
"Jestem zwolennikiem powszechnego obowiązku szczepień. Określone grupy zawodowe powinny się szczepić. Medycy to zdecydowanie za mało. Nauczyciele, służby mundurowe, pracownicy gastronomii, hotelarstwa, handlu, ale też nie pomijałbym duchowieństwa, które ma przecież bardzo szeroki kontakt z ludźmi" - mówi dr Andrzej Trybusz.
W Polsce każdego dnia umiera kilkaset osób chorych na COVID-19. Cały czas rośnie też liczba stwierdzanych nowych zakażeń. W naszym kraju od początku epidemii zmarło już ponad 100 tysięcy osób zakażonych koronawirusem. Tymczasem eksperci spodziewają się, że w kulminacyjnym momencie piątej fali epidemii dziennie może być stwierdzanych 100-150 tysięcy nowych zakażeń. Między innymi o tym z byłym Głównym Inspektorem Sanitarnym generałem Andrzejem Trybuszem profesorem Akademii Kaliskiej rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Czy nasze laboratoria zdołają wykonywać nawet kilkaset tysięcy testów na obecność koronawirusa dziennie?
dr Andrzej Trybusz: Niewątpliwie, jeśli rozwinie się fala zakażeń powodowana przez wariant Omikron, zajdzie potrzeba znacznego zwiększenia liczby wykonywanych badań. Jeśli przyjmiemy prognozy, że dziennie może być wykrywanych 100-150 tys. zakażeń, wówczas liczba wykonywanych testów powinna być na poziomie 500-600 tys. Są to w tej chwili dla nas Himalaje, my się nawet w żaden sposób nie zbliżyliśmy do takiej liczby. Będzie to zadanie bardzo trudne i w dużym stopniu niewykonalne. Co prawda Ministerstwo Zdrowia mówi o tym, że możemy w tej chwili wykonywać około 200 tys. testów genetycznych dziennie, jeśli dołączyłyby laboratoria, bo w tej chwili jest to możliwość otwarta, to byłoby to około 300 tys. To jeszcze daleko do 500 czy 600 tys. Oczywiście testy molekularne musiałyby być uzupełniane przez testy antygenowe. Zadanie bardzo trudne i chyba jednak niewykonalne.
Czy grozi nam wobec tego katastrofa zdrowotna, gospodarcza?
Grozi nam na pewno przejście przez bardzo trudny okres. Możemy już patrzeć, jak to wygląda w innych krajach, gdzie ta fala jest w pełni rozwinięta. Wielka Brytania, Dania w zasadzie mają już ten szczyt za sobą, ale wiele europejskich krajów Francja, Włochy, Niemcy, Austria są w okresie pełnego rozwoju fali zakażeń powodowanych przez wariant Omikron i tam dzienne zakażenia osiągają 200-300 tys.
Skracana jest też kwarantanna.
Izolacja i kwarantanna. Jest to powodowane właśnie tą dużą absencją chorobową, która powoduje poważne zaburzenia w takim normalnym funkcjonowaniu komunikacji miejskiej, międzymiastowej, zaopatrzenia i stąd dążenie do skracania czy to izolacji, czy kwarantanny. Takim terminem, który najczęściej jest oferowany jako czas izolacji czy kwarantanny to jest 7 dni zamiast 10. Tylko warunek jest taki, że zwolnienie czy z izolacji, czy z kwarantanny następuje po ujemnym wyniku testu. To nie jest tak, że 7 dni i koniec.
Jaki test wówczas wystarczy?
W Niemczech PCR.
Czyli tutaj nasze polskie laboratoria, gdyby też taką formułę przyjęły, byłyby dodatkowo jeszcze obciążone.
Byłyby dodatkowo obciążone. Żebyśmy też nie mieli takiego obrazu, że w tych innych krajach jest wszystko lekko, łatwo i przyjemnie. Niemcy borykają się z dużym problemem związanym z oczekiwaniem na wynik badania. Czasami jest tak, że izolacja się kończy, jest siódmy dzień, robi się badanie, ale wynik jest za trzy dni. Czyli w sumie i tak ta izolacja trwa 10 dni. To jest naprawdę bardzo trudne i związane z samym testowaniem, obciążeniem laboratorium, ale też z drugiej strony nieuwalnianie pracowników, niestwarzanie możliwości powrotu do pracy powoduje komplikacje w funkcjonowaniu innych dziedzin.
Zmienia się formuła Rady Medycznej przy premierze. 13 z 17 jej członków zrezygnowało z doradzania premierowi w sprawie epidemii. Co to dla nas oznacza?
Przede wszystkim stało się bardzo źle, że tak losy Rady Medycznej się potoczyły. Był to niewątpliwie zespół najwybitniejszych specjalistów, fachowców i to we wszystkich dziedzinach medycyny, które są istotne z punktu widzenia ograniczania czy zwalczania epidemii. Doradzać można, jak sama nazwa mówi, jest to doradzanie, to nie jest przesądzanie, ale nie może być też tak, że z tych rad praktycznie w ogóle się nie korzysta. Tym bardziej że to o czym mówiła Rada Medyczna, to nie były jakieś pomysły rewolucyjne. Przedsięwzięcia, których wprowadzenie w znacznym stopniu jednak mogłoby ograniczyć skalę zachorowań. Jak to w tej chwili będzie, trudno powiedzieć. Minister zdrowia ma przedstawić koncepcję, w jaki sposób i jakie ciało doradcze ma wspomagać polityków.
Jak zmniejszyć liczbę śmiertelnych przypadków COVID-19 w Polsce skoro apele o szczepienie nie pomagają, a obowiązek szczepień ma dotyczyć na razie tylko pracowników placówek medycznych?
W tych krajach, gdzie fala zakażenia Omikronem jest w tej chwili bardzo wysoka i idzie w dziesiątki, a często w setki tysięcy, okazuje się, że w żaden sposób nie następuje adekwatne zwiększenie liczby zgonów.
Tam, gdzie były wprowadzone obowiązki, jak na przykład Izrael, naprawdę prawie w ogóle nie ma śmiertelnych przypadków COVID-19.
Weźmy Wielką Brytanię, która w zasadzie jest już chyba po szczycie, ale jednak ta liczba zachorowań jest tam ogromna. Zgony, biorąc z 7 dni na milion mieszkańców, to jest liczba 27. W Portugalii, w Hiszpanii, które też zmagają się z falą Omikronu, to jest 15. U nas, gdzie jesteśmy jeszcze przed falą, to jest 56 zgonów na milion, więc to pokazuje, jak istotne są szczepienia.
Obowiązek czy jednak konkretne zachęty?
Jedno drugiego nie wyklucza. Ja jestem absolutnie zwolennikiem powszechnego obowiązku szczepień, ale jeśli jest to z jakichś powodów niemożliwe, to oczywiście określone grupy zawodowe powinny się szczepić. Medycy to jest zdecydowanie za mało, tym bardziej że akurat jest to grupa najlepiej zaszczepiona, ale rzecz jasna nauczyciele, służby mundurowe, pracownicy szeroko rozumianego sektora usług publicznych, gastronomii, hotelarstwa, handlu. Ja bym też nie pomijał duchowieństwa, które też ma przecież bardzo szeroki kontakt z ludźmi - to jest pierwsza sprawa. Druga sprawa - jednak wprowadzenie co tak umownie nazywamy paszportami covidowymi w miejscach publicznych, gastronomia obiekty kultury, hotelarstwa, to naprawdę przynosi efekty.
Czego spodziewa się pan po feriach? Na razie na zimowy wypoczynek wyjeżdżają uczniowie z pięciu województw, później będą z kolejnych.
Za chwilę kurorty zimowe zapełnią się i o ile nie jest wielkim problemem pobyt na stoku, o tyle później, popołudnia, wieczory to już są pełne restauracje, kluby, puby, tam istnieje pełna możliwość zakazania się. Zwłaszcza jeśli tych paszportów covidowych nie mamy wprowadzonych, a te limity 30%, które obowiązują, powiem bardzo delikatnie, są one już niezbyt rygorystycznie przestrzegane.
Pod koniec stycznia mogą rozpocząć się w Polsce szczepienia trzecią dawką, przypominającą, 12-latków.
Ta dawka przypominająca ona ma istotny wpływ na podniesienie poziomu odporności zwłaszcza wobec wariantu Omikron i zmniejsza ryzyko zachorowania o 75%, a także daje skuteczność, jeśli chodzi o zapobieganie ciężkiemu przebiegowi choroby na poziomie 88%. Wydaje mi się, że powinniśmy w tej chwili na tej trzeciej dawce poprzestać i jeśli mówić o kolejnej dawce to jednak po przekonujących dowodach naukowych, że rzeczywiście cokolwiek wnosi.
Dziękuję bardzo za rozmowę.