Radio Białystok | Gość | Grzegorz Leszczyński - prezes Podlaskiej Izby Rolniczej
"To ustawa szkodliwa dla polskiego rolnictwa, ale kompromis jest możliwy" - mówi Grzegorz Leszczyński.
Organizacje rolnicze protestują przeciwko zmianie ustawy o ochronie zwierząt. Na główne trasy w całej Polsce, także w Podlaskiem, wyruszyły w środę (7.10) kolumny ciągników. Tak rolnicy zwracali uwagę na zagrożenia, które ich zdaniem niesie ze sobą tak zwana "piątka dla zwierząt". I właśnie o tym z prezesem Podlaskiej Izby Rolniczej Grzegorzem Leszczyńskim rozmawiał Michał Buraczewski.
Protesty rolnicze w całym kraju - blokowane były drogi w Podlaskiem
Michał Buraczewski: Jak pan ocenia postawę podlaskich rolników podczas protestu?
Grzegorz Leszczyński: Budująca. Dotarło do nas wszystkich, ja też jestem rolnikiem, że zaproponowana nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, czyli ta sławna "piątka Kaczyńskiego" działa na szkodę nie tylko podlaskiego rolnictwa, ale też na szkody całego społeczeństwa. Rolnicy podlascy właśnie to wyrazili, spontanicznie, nikt ich nie namawiał. Wsiedli na traktory, ruszyli. Było naszym zdaniem około 800 traktorów, więc to już jest naprawdę duża siła. Nie chcieliśmy mieszkańcom miasta uprzykrzać życia, były tylko przejazdy, czyli spowolnienie ruchu. Widzimy, jak niemądre projekty nowelizacji ustaw doprowadzają ludzi czasami do ostateczności, nie powinno być takich procesów spontanicznych. My rolnicy powinniśmy spokojnie siać, orać.
Nie odnosi pan wrażenia, że rolnikom puszczają nerwy?
Wszystkie branże policzyły, że my rolnicy i całe społeczeństwo, bo to też od tego są odprowadzane podatki, w ciągu roku możemy stracić około 9 miliardów zł. To się włos na głowie jeży, jak można do takich rzeczy dopuszczać. Nie ma na leki, w szpitalach są problemy finansowe, trwa epidemia... i proponuje się zlikwidować cały dział gospodarki, czy produkcję zwierząt futerkowych, która zjada prawie milion ton odpadów z produkcji drobiu i wołowiny, która jest eksportowana w koszerze i halalu w bardzo dobrych cenach. Do tego jeszcze się próbuje wprowadzić ORMO do naszych mieszkań i w mieście i we wsi.
ORMO, czyli?
Działacze, którzy nie mają żadnych certyfikatów, nie są przeszkoleni, a mogą wchodzić do prywatnych mieszkań. Jest dobra ustawa, gdzie tylko weterynarz może stwierdzić, co się dzieje z tym zwierzęciem, czy w oborze, czy w mieszkaniu, czy pies jest zdrowy, czy się z nim dobrze właściciele obchodzą... Rolnicy nie mogą tego zrozumieć. Co się stało, że taka ustawa, projekt nowelizacji został zgłoszony do Sejmu?
Rząd przekonuje, że są to jedynie małe obszary, jeśli chodzi o rolnictwo.
Właśnie nie, już mówiłem o tych sumach. Nie wiem, dlaczego też się próbuje zmarginalizować ten problem. No ja się nie dziwię władzy. Władza podejmuje zawsze słuszne decyzje i tutaj chcę mówić, że na przykład 800 tys. ton drobiu ubijanym w hallu to jest margines.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił, że każdy dobry człowiek powinien poprzeć tę ustawę.
Ja nie odważyłbym się w kogoś rzucić kamieniem i oceniać drugiego człowieka. My tutaj jako organizacje rolnicze, też Podlaska Izba Rolnicza, domagaliśmy się od wielu, wielu lat, żeby wprowadzić obowiązkowe czipowanie psów i kotów, gdzie to by rozwiązało dużo problemów w razie wypadku, czy w razie znęcania się, czy bezdomnych psów, po prostu można było odnaleźć właściciela. Niestety nie wprowadza się takich rozsądnych projektów ustaw... To chyba jest jakaś podejrzana gra polityczna. Wszyscy się dopatrują drugiego dna.
Nie obawiacie się tego, że po tym proteście, kiedy wyjechaliście na drogi, zniechęcicie do siebie część społeczeństwa?
Nie, właśnie nie. Społeczeństwo może też troszeczkę się obudzi i zwracamy uwagę, że ta nowelizacja ustawy, ta piątka sławna, jest przeciwko właśnie społeczeństwu, bo koszty utylizacji odpadów drobiowych, wołowych zostaną przerzucone na całe społeczeństwo - i na klienta, i na rolnika. To jest koszt około miliarda złotych, około miliona ton zutylizować. Tutaj nie ma próżni, przedsiębiorcy będą musieli przerzucić te koszty, obniżając rolnikom zapłatę za drób, za żywiec wołowy, natomiast w sklepach na pewno to podrożeje.
Odrzucenie "piątki dla zwierząt" to jedyne rozwiązanie, które w tej chwili widzicie?
Tak, sprawy zaszły już tak daleko, że jedynym rozwiązaniem jest odrzucenie "piątki" i jeśli rządzący PiS, pan Jarosław Kaczyński, chce wprowadzić zmiany, które będą z korzyścią dla zwierząt, więc normalnie - trybem konsultacyjnym, rządowym, przecież na to można poświęcić kilka miesięcy - tutaj kompromis jest do osiągnięcia. Ja chcę powiedzieć, że 99% rolników to są ekolodzy, to są działacze prozwierzęcy, oni się tymi zwierzętami zajmują dobrze i muszą się zajmować, bo by nie mieli z tego korzyści, więc nie można nas oskarżać taką propozycją, że my jesteśmy barbarzyńcami wręcz.
Czyli odrzucenie "piątki Kaczyńskiego", ale kompromis jest możliwy. W jakim zakresie?
Czipowanie psów i kotów - domagaliśmy się tego od zawsze i jeśli ten punkt by został to dobrze, zgadzamy się, a reszta jest na razie do odrzucenia.
Prezydent Andrzej Duda może zawetować ustawę, ale Sejm również to weto może odrzucić.
Problem jest naprawdę szerszy, bo 3/4 praktycznie posłów poparło ustawę, większość społeczeństwa też chyba popiera, nie rozumiejąc wszystkiego. Myślę, że tutaj rzetelna informacja i rzetelne konsultacje dużo by wyjaśniły.