Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - minister edukacji
"Maturzyści i ósmoklasiści powinni przygotowywać się do egzaminów, nawet gdyby była jakaś ewentualnie korekta terminu to i tak te egzaminy się odbędą" - mówi szef MEN.
Po próbnych - zdalnych egzaminach ósmoklasistów, dziś kolejna próba - egzaminy maturalne. Czy w tej sytuacji mają one sens, czy utrzymany jest na razie termin majowych egzaminów dojrzałości i jak powinno wyglądać zdalne nauczanie - m.in o tym z ministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Ten próbny egzamin maturalny to dla maturzystów, dla tych młodych ludzi nie tylko sprawdzian wiedzy i umiejętności, ale też test na ich uczciwość, silną wolę, dyscyplinę i dojrzałość. Pytam trochę przewrotnie, czy jednak warto w ogóle cokolwiek testować w takiej sytuacji, oni też o to pytają.
Dariusz Piontkowski: Na pewno warto testować, jest to przygotowanie do egzaminu, zarówno ósmoklasisty, jak i maturzysty. Przypomnę, że w ostatnich dniach podobny egzamin dotyczył ósmoklasistów, a tam setki tysiące uczniów pobierały arkusze z trzech przedmiotów, tak aby sprawdzić czy poziom wiedzy jest wystarczający do tego, aby na dobrym poziomie zdać egzamin.
Tak jak mówiliśmy, uczniowie samodzielnie rozwiązują te testy i to od ich uczciwości zależy, czy ten sprawdzian będzie wiarygodnym sprawdzianem ich przygotowania czy nie. Oczywiście liczymy na to, że przytłaczająca większość uczniów, motywowana także przez rodziców i nauczycieli, rozwiąże te arkusze samodzielnie i dzięki temu będą lepiej wiedzieć w jakich fragmentach wiedzy jeszcze warto coś powtórzyć, przypomnieć sobie, a w jakich już opanowali to w takim stopniu, że spokojnie mogą przystąpić do egzaminu. To też swego rodzaju sprawdzian jak długo trwa rozwiązywanie arkusza. I podobnie jest z maturami, warto aby uczniowie jeszcze raz mieli okazję sprawdzić się w takich czasowo przynajmniej podobnych warunkach, jak naturalny egzamin.
Część dyrektorów podchodzi jednak do tych egzaminów dość sceptycznie, bo to jest ich zdaniem może taki niemiarodajny egzamin, a angażuje może niepotrzebnie wielu nauczycieli, którzy i tak mają co robić teraz.
Ale dlaczego niepotrzebnie? Co roku odbywają się egzaminy, także i w tym roku się one odbędą. Przypomnę, że nauczyciele powinni pomagać swoim uczniom w ocenie swojej wiedzy, umiejętności, stopnia przygotowania do egzaminu. Są tak zadania otwarte, które trudno aby sprawdzał uczeń samodzielnie, bo jego ocena stopnia prawidłowości odpowiedzi może być nierzetelna. Nauczyciele mają ogromne doświadczenie w sprawdzaniu, nie tylko klasówek, ale także i matur, a w związku z tym na pewno ich sprawdzenie, ich uwagi do tych arkuszy, które prześlą uczniowie, pomoże uczniom w ocenie własnych umiejętności, własnej wiedzy.
Ale część maturzystów traci trochę, że tak powiem wolę walki, chęć uczenia, może tej matury nie będzie - mówią, może będzie przeniesiona. Pojawił się teraz list maturzystów do premiera, do pana ministra w sprawie zajęcia jasnego stanowiska w sprawie terminu egzaminów maturalnych, no i postulat ZNP o przełożenie matury i egzaminu też ósmoklasistów. To wszystko nie sprzyja koncentracji i woli uczenia się.
Sytuację mamy szczególną, mamy pandemię, stąd rozumiem różne są postawy, ale nawet jeżeli część maturzystów zastanawia się nad tym kiedy będzie egzamin, to przecież i tak wszyscy do tego egzaminu w końcu przystąpią. Nawet gdyby była decyzja o zmianie terminu, to przypomnę nie będzie to zależało od widzimisię jednego czy drugiego związku zawodowego, ani grupki maturzystów, tylko od tego jaka będzie rekomendacja ministra zdrowia.
Jeżeli warunki epidemiczne pozwolą na to, abyśmy w terminie przeprowadzili egzaminy, my jesteśmy do tego gotowi. Arkusze dla ósmoklasistów są już wydrukowane, podobnie jest z przygotowaniem arkuszy dla maturzystów. Pod względem logistycznym jesteśmy na to przygotowani i stąd maturzyści i ósmoklasiści powinni przygotowywać się do egzaminu, nawet gdyby była jakaś ewentualnie korekta terminu to i tak te egzaminy się odbędą.
Widzimy wyraźnie, że te obostrzenia, które wprowadza rząd i których Polacy przestrzegają, na razie mają jeden widoczny skutek - zasięg epidemii w Polsce jest zdecydowanie mniejszy niż w innych krajach Europy.
Czyli mają się uczyć normalnie tak, jakby były i matury, i egzaminów ósmoklasistów.
Nikt na razie terminu egzaminów, ani terminu matur nie przełożył i tak jak mówię, nawet gdyby potrzebna była korekta terminu, to i tak trzeba zakładać, że te egzaminy się odbędą. Stąd jest to podsumowanie, zwłaszcza w przypadku maturzystów, całej szkoły średniej, będzie to przepustka na studia, w związku z tym po prostu trzeba się przygotowywać cały rok, czy kilka lat tak naprawdę do tego egzaminu uczniowie się przygotowują.
Panie ministrze - obowiązek nauczania zdalnego. Z danych chociażby podlaskiego kuratorium oświaty wynika, że prawie 70% szkół w naszym regionie wykorzystuje do tego zdalnego nauczania tylko dziennik elektroniczny. Czy o to do końca?
Oczywiście, że nie. My wyraźnie w rozporządzeniu mówiliśmy o tym, ja o tym także publicznie wielokrotnie mówiłem, że nauczyciele powinni wykorzystywać różne metody i różne techniki. To jest tak samo, jak tradycyjne nauczanie w klasie, nikt przecież nie mówi, że nauczyciel ma tam wykorzystywać jedną jedynie słuszną metodę pracy, czasem będzie to wykład, czasami dyskusja, czasem praca w grupie, czasami praca metodą projektu i innymi metodami, które są dostępne dla nauczycieli.
I podobnie jest z nauczaniem na odległość. My staraliśmy się przestrzegać tylko nauczycieli przed tym, aby po pierwsze nie zmuszali uczniów do tego, aby siedzieli 7-8 godzin przed komputerem, aby także były inne metody pracy, które pozwolą chociażby rodzeństwu, czy być może rodzicom skorzystać z tego sprzętu, który jest w domu i żeby sprawdzali jakie są możliwości techniczne uczniów.
Jak rozumiem dziennik elektroniczny jest tym jednym z najprostszych narzędzi, którego można używać i służy do tego, aby przekazywać pewną ilość informacji, ale nikt nie zakazał nauczycielom używania innych narzędzi. I z tego co wiem, spora grupa nauczycieli także innych narzędzi używa. Być może nacisk na dziennik elektroniczny wynika z tego że, dyrektorom łatwiej jest potem sprawdzić czy nauczyciel rzeczywiście zadawał jakąś pracę uczniom, czy była jakaś forma pracy zdalnej z uczniami i z tego być może to wynika.
I jeszcze na koniec parę słów o obostrzeniach, o których pan już wspominał, że one przynoszą efekty, bo ta epidemia u nas tak nie postępuje szybko, jak w innych europejskich krajach. Wśród tych nowych ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa, mamy też zakaz wychodzenia nastolatków bez rodziców. Część tych młodych ludzi trochę się buntuje przeciwko tym spacerom pod specjalnym nadzorem. Mówią, że to trochę taki zamach na ich nastoletnią wolność. Proszę ich przekonać, że to naprawdę konieczne.
Pamiętajmy, że mamy czas szczególny, że w tej chwili walczymy o zdrowie, a być może często i życie, zwłaszcza tych osób, które są najbardziej zagrożone, czyli osób starszych. I nawet jeżeli młodzi ludzie czują się zdrowi i silni, to prosze pamiętać, że także wśród nich zdarzały się ofiary śmiertelne, a oni sami mogą być nosicielami tej choroby. Myślę, że nikt z młodych ludzi, gdyby go zapytać, nie chciałby śmierci swego dziadka albo swojej babci. I dlatego - chociaż mogą się buntować młodzieńczą wolnością przeciwko tym ograniczeniom - to jednak warto zadbać o zdrowie i życie naszych dziadków, naszych babć, tak abyśmy za kilka tygodni czy miesięcy mogli się z nimi dalej spotykać i cieszyć się wspólnymi spotkaniami. Warto zastosować się do tych ograniczeń, abyśmy za kilka tygodni mogli wrócić do takiego życia, jakie ty pamiętamy sprzed kilku tygodni.