Radio Białystok | Gość | abp Tadeusz Wojda - metropolita białostocki
- Myślę, że dla pewnej równowagi trzeba też mówić o pięknych stronach całej posługi, o dobru, które się szerzy. Wiadomo, że zło jest bardzo krzykliwe, zło bardzo się reklamuje, natomiast dobro jest ciche. W tę panoramę wpisuje się również film "Kler".
Białystok obchodzi Dni Patronalne. Poświęcone są patronowi miasta błogosławionemu księdzu Michałowi Sopoćce. Trwają przygotowania do rozpoczęcia procesu jego kanonizacji.
Z metropolitą białostockim księdzem arcybiskupem Tadeuszem Wojdą rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Co oznaczają Dni Patronalne i dlaczego są organizowane? Dlaczego są świętem mieszkańców, albo powinny być?
abp Tadeusz Wojda: Myślę, że trzeba by wrócić do samej figury błogosławionego Michała, kapłana naszej diecezji, który w roku 1945 dotarł do Białegostoku i rozpoczął bardzo szeroką posługę na wielu frontach. W szkołach, w seminarium, posługiwał jako kapelan, nieustannie chodził do ludzi, wychodził z najprzeróżniejszymi posługami.
Potem wiemy, po jego śmierci zdarzył się słynny wypadek z marca 1989 roku. W świadomości społecznej było ogromnie mocne przekonanie, że to, że z wykolejonych cystern nie wyciekł chlor, że nic się nie stało, to naprawdę wielki cud. To jakaś szczególna opieka, jakaś szczególna opatrzność. Myślę, że mieszkańcy od samego początku świadomi byli tego, że to właśnie błogosławiony Michał zaopiekował się nimi, sprawił tak, że nic się wówczas nie stało.
Wiemy, że do wydarzenia doszło bardzo blisko miejsca, gdzie ksiądz Michał mieszkał w ostatnich latach - na ul. Poleskiej, a jednocześnie po drugiej stronie mamy kościół Miłosierdzia Bożego, gdzie zostały złożone jego doczesne szczątki - miejsce jak gdyby otoczone naturalną opieką błogosławionego Michała. Stąd dzisiaj mieszkańcy Białegostoku są ogromnie wdzięczni.
Myślę, że w pierwszym rzędzie ten czas patronalny, który przeżywamy w tych dniach z jednej strony jest wdzięcznością mieszkańców Białegostoku za opiekę błogosławionego Michała. Z drugiej strony jest też podkreślaniem wielkości naszego rodaka. Jest on znany coraz bardziej w całym świecie. Otrzymujemy nieustannie prośby, jest ponad półtora tysiąca rozesłanych relikwii.
Kiedy się mówi o księdzu Spoćce, to wszyscy wiedzą, gdzie pracował, skąd pochodził. Także dzięki temu ksiądz Michał po śmierci rozsławia nasze miasto, nasze Podlasie. Myślę, że to wszystko wpisuje się w całą mozaikę tej rzeczywistości, którą możemy nazwać Dniami Patronalnymi Białegostoku.
Kiedy oficjalnie rozpocznie się proces kanonizacyjny?
Jeszcze nie została ustalona data. Na razie został zamianowany postulator, który rozpoczyna zbieranie dokumentacji. Jest jej już dosyć dużo, bo ludzie za pośrednictwem błogosławionego Michała otrzymują wiele łask i wiele znaków nadzwyczajnych. Nie nazywamy ich jeszcze oczywiście cudami. W tej chwili ksiądz postulator będzie przeglądał te dokumenty. To świadczy o tym, że ksiądz Michał ciągle działa, że za jego pośrednictwem dokonywane są różne znaki nadzwyczajne, ludzie doświadczają jego błogosławionego orędownictwa.
Po przejrzeniu dokumentów zobaczymy, jaki dzień, jaki miesiąc wyznaczyć jako początek procesu do kanonizacji.
W sobotę będzie promocja książki ze wspomnieniami błogosławionego księdza Michała Sopoćki. Co księdza arcybiskupa najbardziej zainteresowało w tej publikacji?
Przyznam szczerze, że czytałem wspomnienia księdza Michała z ogromną ciekawością. Ksiądz Michał z jednej strony w bardzo detaliczny sposób, ale jednocześnie bardzo ciekawy, opisuje czasy, w których żył. Poczynając do dzieciństwa, kiedy bardzo pięknie mówi o opatrzności, której doświadczał nieustannie, potem opisuje sytuacje, kiedy jeszcze jako młody chłopak, maturzysta, angażował się w organizowanie pomocy dla młodzieży.
Wiemy, że Polska wtedy jeszcze nie istniała, więc starał się za wszelką cenę promować polskość. Starał się zapewniać dzieciom, młodzieży wychowanie, a sam był przecież młodzieńcem.
Kiedy się wczytuje w jego wspomnienia, to naprawdę aż w sercu się czuje, jak wielki był to człowiek, jak bardzo opatrzność boża nim kierowała i go prowadziła.
Potem opisuje swoje doświadczenia, wojenne prześladowania w Rosji carskiej, trudności, kłody, które mu nieustannie rzucano pod nogi. Potem jego próba posługi. Potem na przykład w czasie już drugiej wojny światowej, kiedy nie mógł, bo Niemcy zakazywali wychodzenia z domu, on mimo wszystko domagał się - mówił, że tam są ludzie, którzy czekają na niego, są chorzy, którzy czekają, że trzeba mszę świętą odprawić. Mimo zakazów pozwalano mu na to, czyli widać, jak bardzo oddziaływał na tych ludzi.
Potem, kiedy przyjechał do Białegostoku, to była dla niego nowa rzeczywistość. Opisuje też pięknie swoje podróże, kilkanaście stron napisał o siostrze Faustynie - jako spowiednik oczywiście, nie dotykając całej materii spowiedzi. Ale wspomina ją, wspomina o jej wizjach. Mówi też, jak się przekonywał do tego, że siostra Faustyna rzeczywiście miała wizję Jezusa Chrystusa, objawienie Jezusa Chrystusa.
W całości jest to naprawdę bogactwo opisów, bogactwo przeżyć, bogactwo głębi duchowej tego wielkiego kapłana. Naprawdę z ogromną ciekawością czyta się i wchodzi się w rzeczywistość, poznaje się rzeczywistość, w której żył, działał, pełnił posługę kapłańską i nie tylko błogosławiony Michał.
Mieliśmy wizytę papieża w krajach bałtyckich. Ojciec Święty mówił o bolesnych, współczesnych sprawach Kościoła. Są one również poruszane w mediach, w filmach. Na ekrany kin w Polsce wchodzi właśnie wzbudzający wiele kontrowersji film, który też porusza te problemy. Będzie specjalny raport przygotowany dla episkopatu. Jakich rozwiązań spodziewa się ksiądz arcybiskup w tej sprawie?
Zacznijmy od podróży apostolskiej papieża Franciszka na Litwę, Łotwę i Estonię. Miałem to szczęście, że uczestniczyłem cały czas w spotkaniach z papieżem. Byłem też troszeczkę jako przedstawiciel naszego regionu, najbliższego tym krajom. Wsłuchiwałem się w słowa papieża, w jego zatroskanie o dzisiejsze trudne czasy, o problemy, jakie są.
Tych problemów jest na pewno wiele i trzeba o nich mówić. Ale też myślę, że dla pewnej równowagi trzeba też mówić o pięknych stronach całej posługi, o dobru, które się szerzy. Wiadomo, że zło jest bardzo krzykliwe, zło bardzo się reklamuje, natomiast dobro jest ciche.
W tę panoramę wpisuje się również film "Kler", który wchodzi do kin. Oczywiście porusza pewne sprawy. Pan reżyser Smarzowski mówi, że chce oczyścić Kościół z tych osób, które są może jakimś skandalem dla Kościoła.
Myślę, że dla oddania prawdy pan Smarzowski powinien zrobić też film, który ukazuje piękno życia kapłańskiego, bo tych osób jest niewiele, które może się tak zachowują, tak postępują. Źle postępują, oczywiście. Natomiast jest cały ogrom kapłanów, którzy całe życie poświęcili.
Mamy setną rocznicę niepodległości. Ilu kapłanów było zaangażowanych właśnie w tę posługę, w rozbudzaniu świadomości polskości? Setki kapłanów we wszystkich zakątkach Polski. To są kapłani, którzy zostali wywiezieni na Sybir, to są kapłani, którzy skończyli życie gdzieś w obozach, to są kapłani, którzy zapłacili życiem za Polskę.
Dzisiaj kapłanów widzimy na wszystkich frontach. Chcą przede wszystkim formować dzieci, młodzież, żeby wyrastali z nich dobrzy obywatele, dobrzy ludzie. Są zaangażowani w szpitalach, w więzieniach. Dzisiaj kapłani organizują najprzeróżniejszą pomoc, czy to przez Caritas, czy poprzez posługę chorym, ubogim. Każdego dnia nawet tutaj w Białymstoku są wydawane setki obiadów dla najbiedniejszych.
To jest posługa kapłańska. Dlatego myślę, że nie można tylko patrzeć przez pryzmat negatywny. Zresztą sam film ukazuje rzeczy w sposób przesadzony, w sposób - nie waham się powiedzieć - przekłamany i poniekąd złośliwy. Dlatego że używa słów, które dla kapłana, które dla człowieka wierzącego są najświętszym sprawami. Kpina z tych słów obraża uczucia. Myślę, że od tej strony trzeba by spojrzeć krytycznie na ten film.
Oczywiście każdy ma prawo wyrazić swoją opinię i pan Smarzowski w ten sposób wyraził. Niemniej jednak, tak jak podkreślam, dla całości obrazu trzeba by nakręcić film ukazujący też dobre strony, ogromne poświęcenie, ogromny wkład kapłanów w życie społeczne, publiczne, religijne, duchowe. Tych kapłanów, których są naprawdę setki, tysiące.
Na zakończenie zaprosimy mieszkańców Białegostoku do archikatedry, bo tutaj odprawi ksiądz arcybiskup dzisiaj mszę właśnie w intencji mieszkańców miasta.
Bardzo serdecznie chcę zaprosić wszystkich mieszkańców, aby przyszli na mszę świętą o 18:00. Będzie to z jednej strony spłacenie naszego długu wdzięczności błogosławionemu Michałowi za wszelkie dobro, które dzieje się przez jego pośrednictwo. A jednocześnie będzie to okazja, żeby prosić o kolejne łaski, o kolejne wsparcie. Mamy przecież tak wiele potrzeb duchowych, ludzkich, społecznych. Będzie to dobra okazja, by mu polecić nasze sprawy, nasze troski, nasze potrzeby, prosząc o dalszą jego opiekę, jego orędownictwo u Boga.